Po 17 latach przerwy Odra Opole i Śląsk Wrocław znów stanęły naprzeciw siebie w meczu o ligowe punkty. Spotkanie 5. kolejki Betclic 1. Ligi zakończyło się remisem 1:1, a wszystkie bramki padły w doliczonym czasie gry. Najpierw na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Filip Kendzia, ale niemal natychmiast odpowiedział Damian Warchoł. Śląsk kończył mecz w osłabieniu po czerwonej kartce dla Przemysława Banaszaka.
Stadion wypełniony po brzegi
Już przed pierwszym gwizdkiem było wiadomo, iż na Itaka Arenie czeka nas gorąca atmosfera – wszystkie 10 tysięcy biletów zostało wyprzedanych. Oprawa meczu miała wyjątkowo derbowy charakter. Z trybun słychać było wymianę „uprzejmości” pomiędzy zwaśnionymi fanami, a w sektorze gości pojawiły się flagi miast z Opolszczyzny sympatyzujących ze Śląskiem. Gospodarzy wspierali m.in. kibice Zagłębia Lubin. Nie zabrakło również pirotechniki i spalonych kolorów rywala.
W 67. minucie wydarzyła się sytuacja, która zaważyła na dalszym przebiegu meczu. Przemysław Banaszak, dotąd najgroźniejszy zawodnik Śląska, obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę za niebezpieczny faul na Jirim Pirochu. Goście musieli kończyć mecz w dziesiątkę.
Gol za gol w doliczonym czasie
Kiedy wydawało się, iż mecz zakończy się bezbramkowym remisem, w 91. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do siatki trafił Filip Kendzia. Stadion eksplodował radością, a kibice gospodarzy byli przekonani, iż trzy punkty zostaną w Opolu. euforia trwała jednak zaledwie trzy minuty. W doliczonym czasie gry wyrównał Damian Warchoł, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym Odry i ustalił wynik na 1:1.
Odra i Śląsk podzieliły się punktami i po pięciu kolejkach mają identyczny dorobek – po 8 punktów.












***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania