„Trzeba wierzyć, bo marzenia się spełniają…”

2 godzin temu

Kiedy rusza w trasę, staje się poniekąd przewodnikiem. Każdy dzień, każdy przejechany kilometr to nowe wyzwanie – kierowcy muszą utrzymać harmonię na trasie, dostosowując się do natężenia ruchu, utrudnień i niespodziewanych sytuacji, jakie może przynieść codzienność podróżowania. Ale jeżeli to pasja… to daje podwójną satysfakcję. Właśnie o tym w drugiej części naszej opowieści opowiada pochodzący z Zagórowa, a mieszkający w Słupcy Sławek Waszak.

Zapytany przez nas o jedno z najodleglejszych miejsc, do których dotarł kierując autokarem, odpowiada krótko. – Jeździmy po całej Europie. Od Szkocji, całej Skandynawii po kraje południowe jak Hiszpania czy Italia. Oczywiście też zdarzają się kraje bałkańskie. jeżeli chodzi o najpiękniejsze miejsce to dla mnie jest to Szwajcaria. Uwielbiam tam być i tam jeździć. Piękne górskie krajobrazy rozciągające się przez cały kraj. Kręte drogi, serpentyny. Kraj niezwykle czysty. Mogę tu jeździć nieprzerwanie i przez cały czas – mówi Sławek.

Jak nadmienia, są dni, kiedy bardzo mało jeżdżą z grupą i wtedy jest czas w ciągu dnia, żeby odpocząć, ale są też takie dni kiedy jazdy jest bardzo dużo i trzeba przejechać kilkaset kilometrów do następnego miejsca i hotelu. Po dojechaniu na miejsce zwykle wieczorem jest kolacja, potem prysznic.

– Nieraz idę na spacer przed snem. jeżeli w hotelu jest np. basen to oczywiście też z niego korzystam. A jeżeli tych wszystkich rzeczy nie ma, to po prostu zamykam się w pokoju, włączam film lub muzykę i odpoczywam przed następnym dniem. I muszę tutaj dodać, iż autobusem nie pokonujemy tak dużo kilometrów jak np. kierowcy ciężarówek. I tak naprawdę trudno określić jak długą trasę średnio pokonujemy. Wszystko zależy od programu wycieczki. Nieraz jesteśmy cały dzień w jednym mieście, a choćby na jednym parkingu i wtedy dziennie jest około 50 km, a są dni kiedy trzeba przejechać przez 3 państwa i tych kilometrów robimy 500 czy 600 – dodaje.

Dzięki pracy jaką wykonuje był w bardzo wielu miejscach w Europie i ma nadzieję, iż będzie miał okazję odwiedzić jeszcze następne.

– Jak wspomniałem w poprzedniej części mam wielu znajomych i przyjaciół z Chin czy Indii, którzy zapraszają mnie i moją rodzinę do siebie. I pewnie przyjdzie kiedyś taki dzień, iż wsiądziemy nie w autobus tylko w samolot i polecimy do Azji. Trzeba w to wierzyć, bo marzenia się spełniają. Czy lubię tą pracę? Tak! Kocham ją, czuję się tutaj spełniony, doceniony i trochę… żądny świata, jego poznania. Śmiało mogę powiedzieć, iż to, co robię daje mi euforia i ogromną satysfakcję – powiedział kończąc.

DR.
Idź do oryginalnego materiału