To był owocny sportowy czas. Rozmowa z Anatolem Obuchem

4 godzin temu
Marcin Petruk: Trzydzieści lat to bardzo długi czas i z pewnością trzeba by wielu słów i czasu, żeby go podsumować, ale spróbujmy. Jak wspomina Pan sprawowanie funkcji w zarządzie LZPN i jak to wszystko się zaczęło?Anatol Obuch: Wszystko zaczęło się w marcu 1995 r. podczas zebrania sprawozdawczo-wyborczego i w sumie niespodziewanie, ponieważ na kandydowanie zdecydowałem się z woli delegatów zaledwie dwa dni wcześniej. Ostatecznie, zostałem wybrany prezesem Chełmskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, w którym wcześniej pracowałem w wydziale gier, więc widocznie już wtedy zostałem dostrzeżony i stąd taka propozycja działaczy. Przez tych wiele lat uzbierało się mnóstwo pięknym wspomnień, spotkań i poznanych osób. Niemniej jednak, trzeba to podzielić na działalność w okręgu chełmskim i na tą we władzach Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. A ten drugi w ostatnich latach wyglądał inaczej z uwagi na to, iż związki okręgowe nie mogły prowadzić już rozgrywek. Na pewno bardzo dobrze wspomina wszystkie jubileusze, które udało mi się zorganizować, a podczas których była okazja podziękować, zawodnikom, działaczom i klubom, co przynosiło wiele radości, przyjemności i satysfakcji. Gale odbywały się w różnych miejscach, m.in. w Rejowcu, Dorohusku czy Chełmie. Kolejna kwestia to gale piłkarskie, które w sumie stosunkowo późno zdecydowaliśmy się organizować, a trochę "pozazdrościliśmy" ich Zamościowi. Te inicjatywy cieszyły się dużym zainteresowaniem i popularnością, ponieważ wiele osób głosowało na najlepszych sportowców i drużyny. Na pewno miło będę również wspominał czas spędzony na pełnieniu funkcji koordynatora wojewódzkiego turnieju Z podwórka na stadion - o Puchar Tymbarku, i wydaje mi się, iż to w niej najbardziej się odnalazłem. Zobaczyłem, ile można przekazać młodym piłkarzom opierając się na własnej pracy oraz doświadczeniu, a następnie patrzeć, jak radzą sobie na murawie i rywalizują z innymi drużynami.MP: Przez ten czas był Pan świadkiem sukcesów, awansów, transferów, ale również porażek. A co osobiście uważa Pan za swój największy sukces podczas działalności w szeregach Lubelskiego Związku Piłki Nożnej?AO: Tutaj na pewno wspominałbym czas, kiedy organizowaliśmy konferencje trenerskie oraz spotkania z klubami, podczas których gościliśmy znamienite osoby, m.in. dr Jerzego Talagę, Dariusza Dziekanowskiego, Michała Listkiewicza, Janusza Eksztajna czy Lesława Ćmikiewicza. Były to bardzo pożyteczne spotkania, połączone z krótkimi szkoleniami i wymianą doświadczeń. Kolejna kwestia, którą miło wspominam, który okręg chełmski, a byliśmy jednym z najmniejszych okręgów, dostrzeżono w Lublinie i dalszych częściach Polski. Teraz możemy pochwalić się sporą liczbą drużyn dziecięcych i młodzieżowych, a nie ukrywam, iż trochę naciskaliśmy na nasze kluby na posiadanie takich zespołów. Zaczęło to przynosić efekty i młodzi piłkarze uczestniczyli w rozgrywkach, niejednokrotnie odnosząc sukcesy. To przy okazji pokazało, iż takie szkolenie nowego pokolenia ma pozytywny wpływ na prawidłowy rozwój całego klubu, co również uważam za osiągnięcie nas jako LZPN. MP: Kiedy mówimy o osiągnięciach, to sądzę, iż warto również powiedzieć o Pana odznaczeniach związanych z działalnością piłkarską.AO: To może ujmę to dwojako. Niewymiernymi nagrodami podczas mojej obecności w strukturach związku była możliwość wizyt na największych stadionach Europy, m.in. Realu Madryt czy Ajaxu Amsterdam, a tym samym podróżowanie wspólnie z reprezentacją. To piękne wspomnienia, które wynikały ze współpracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. o ile chodzi o odznaczenia natomiast, to powiem nieskromnie, iż posiadam wszystkie, łącznie z najwyższą od Ministra Sportu, czyli Złotą Odznaką Zasłużony dla Sportu z PZPN, jak również państwowe krzyże zasługi. Jest tego dużo, ale wiązało się to z ogromem pracy i pasji, ponieważ, o ile liczyć również aktywność trenerską, z piłką nożna związany jest przez niemal pół wieku.MP: Wspomniał Pan wcześniej o Pucharze Tymbarku, jednej z najbardziej prestiżowych imprez piłkarskich dla młodzieży, więc przejdźmy właśnie do młodzieży. Nie żegna się Pan z footballem, ponieważ cały czas pozostaje Pan w strukturach UKS-u Niedźwiadek Chełm, poza tym jest Pan stałym bywalcem meczów na różnych szczeblach i żyje Pan tą dyscypliną. Jak Pana okiem wygląda potencjał naszej młodzieży w piłce nożnej?AO: Kiedy trenował zespoły seniorów wydawało mi się, iż to mnie najbardziej interesuje w sportowej działalności. Później jednak, kiedy zapadła decyzja o powołaniu Niedźwiadka przy Chełmskim Klubie Sportowym, a zasadzie, kiedy otrzymałem propozycja bycia szefem klubu, zgodziłem się, ale postawiłem pewien warunek. A mianowicie taki, iż musi powstać szkółka piłkarska, jak ją wtedy nazwaliśmy. Udało się to praktycznie w kilku rocznikach od sześciolatków do juniora młodszego i takie też drużyny powołaliśmy. Nie było łatwo, ponieważ trzeba było założyć zespoły, znaleźć trenerów i pozyskać pieniądze na rozgrywki. Wtedy też moja przygoda z piłką seniorską się skończyła i zacząłem spełniać się jako szkoleniowiec młodego pokolenia piłkarzy. W 2004 r. zanotowaliśmy sukces, czyli zwycięstwo Niedźwiadka w Mistrzostwach Polski. Jakiś czas później klub odłączył się od ChKS-u i działa samodzielnie do dzisiaj, bardzo owocnie zresztą. Nieraz słyszę w dalszych zakątach województwa pozytywne opinie o naszym klubie, w dalszych zakątkach kraju również, więc potencjał na pewno jest. Docelowo chcemy działać w strukturach obecnego ChKS-u, przy którym powstała Akademia Piłkarska, wstępny termin to przyszły sezon. Obserwujemy również rozwój infrastruktury sportowej i o ile powstanie odpowiednia bada to jest naprawdę olbrzymia szansa, żebyśmy jeszcze bardziej ruszyli do przodu.Teraz czytane:
Idź do oryginalnego materiału