Iga Świątek po raz pierwszy w karierze awansowała do półfinału Wimbledonu. W środowym ćwierćfinale Polka pokonała Rosjankę Ludmiłę Samsonową 6:2, 7:5 i spełniła marzenie, na które kibice czekali od dekady.
Już pierwszy gem meczu przyniósł emocje – Świątek musiała bronić break pointa, ale zrobiła to w imponującym stylu, serwując asa. Jej serwis działał przez cały turniej znakomicie i był jednym z kluczowych elementów prowadzących ją do sukcesu. W całej dotychczasowej drodze do ćwierćfinału Polka została przełamana tylko cztery razy.
Początek spotkania był wyrównany, obie zawodniczki uważnie badały nawzajem swoje reakcje, walcząc o kontrolę nad linią końcową. Przełom nastąpił w szóstym gemie, kiedy Samsonowa popełniła kilka prostych błędów mimo prowadzenia 40:15. Świątek wykorzystała okazję i doprowadziła do przełamania, po którym wyraźnie zdominowała rywalkę. Pierwszego seta zakończyła po 39 minutach, zwyciężając 6:2. Rosjanka nie mogła znaleźć sposobu na dokładną, agresywną grę Polki i popełniła aż 18 niewymuszonych błędów.
W drugiej partii obraz gry początkowo się nie zmienił. Samsonowa była wyraźnie zdekoncentrowana – popełniła dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu i oddała serwis do zera. Mimo prób powrotu do gry – m.in. czterech niewykorzystanych break pointów – nie zdołała odzyskać kontroli. Choć na chwilę zaczęła grać pewniej, a Świątek przy stanie 4:2 straciła serwis, to Polka gwałtownie wróciła do skutecznej, zorganizowanej gry.
Końcówka drugiego seta to pokaz dojrzałości i zimnej krwi naszej liderki. Najpierw utrzymała serwis ze stanu 0:30, a następnie kapitalnym returnem zakończyła mecz, wygrywając 7:5 i meldując się w swoim pierwszym wimbledońskim półfinale.
Super Swiatek #Wimbledon pic.twitter.com/kzzqmoYGSM
— Wimbledon (@Wimbledon) July 9, 2025
To historyczny moment – ostatnią Polką w półfinale Wimbledonu była Agnieszka Radwańska w 2014 roku. Teraz Świątek staje przed największym wyzwaniem w turnieju: w czwartek zmierzy się z Belindą Bencic. Spotkanie zostanie rozegrane jako drugie na korcie centralnym, po pojedynku Sabalenka – Anisimowa. Początek około godziny 14:30.
– Po ostatniej piłce miałam ciarki na ciele. Jestem niesamowicie szczęśliwa i dumna z siebie. Na pewno się nie zatrzymam – powiedziała po meczu szczęśliwa Świątek.
Na podst. Tenis Klub, Sport.pl