Jagielska nie udzieliła pomocy wcześniakowi. „Czekamy, aż umrze”

6 godzin temu

Dr Gizela Jagielska, coraz częściej nazywana w sieci „doktor mengele”, przyznała, iż nie udzieliła pomocy wcześniakowi, którego próbowała wcześniej pozbawić życia poprzez aborcję metodą wywołania przedwczesnego porodu.

– Dziecko się rodzi i czekamy, aż umrze – mówi w wywiadzie dr Gizela Jagielska, ginekolożka i wicedyrektorka szpitala w Oleśnicy. To fragment relacji z aborcji wykonanej w 26. tygodniu ciąży bez wcześniejszego zastosowania chlorku potasu. Wypowiedź wywołała falę oburzenia wśród opinii publicznej i środowisk pro-life. Fundacja Pro-Prawo do życia złożyła zawiadomienie do prokuratury.

Lekarka opisała procedurę, w której – jak sama przyznała – dziecko przychodzi na świat żywe. – Zapewniamy mu oczywiście postępowanie paliatywne – dodała. W rozmowie z „Wysokimi Obcasami” przyznała również, iż ani ona, ani jej personel nie chcieliby ponownie uczestniczyć w takim zabiegu.

– Ta sytuacja tylko utwierdziła nas w przekonaniu, iż nie możemy tak robić. Nie po to kobiety do nas przychodzą – powiedziała.

Fundacja Pro-Prawo do życia nie ma wątpliwości: mamy do czynienia z sytuacją, w której nowo narodzone dziecko, zdolne do przeżycia, zostało pozostawione bez pomocy. „Dziecko urodzone w 26. tygodniu prawdopodobnie już płakało. »Czekanie aż umrze« oznacza, iż umierało w męczarniach, dusząc się z powodu niewykształconych płuc” – podkreślono w oświadczeniu. Organizacja przypomniała, iż zgodnie z art. 162 Kodeksu karnego, każda osoba – a tym bardziej lekarz – ma obowiązek udzielenia pomocy osobie w stanie zagrożenia życia.

Na tle tej sprawy wraca również temat tzw. aborcji późnej. Jagielska była bowiem także zaangażowana w przypadek przerwania ciąży w 37. tygodniu – praktycznie na granicy porodu. Chodzi o dziecko, które rodzice nazwali Felkiem. Według doniesień, lekarka wbiła igłę z chlorkiem potasu prosto w serce nienarodzonego chłopca. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnej aborcji.

Jagielska nie tylko nie wycofuje się z tych działań, ale zapowiada ich kontynuację.

– Kobiety przychodzą do nas z konkretną decyzją. Naszym zadaniem jest zapewnienie im procedur zgodnych z prawem – mówi.

Na wydarzenia w Oleśnicy zareagowali politycy Konfederacji Korony Polskiej. Europoseł Grzegorz Braun i poseł Roman Fritz pojawili się w szpitalu, żądając wyjaśnień. Braun próbował dokonać „obywatelskiego zatrzymania” lekarki.

Sprawa wywołuje silne emocje w całej Polsce. Dla jednych to dramatyczny przykład nadużycia medycznych procedur. Dla innych – granica, której przekroczenie nie powinno mieć miejsca w żadnym cywilizowanym społeczeństwie.

Na podst. i.PL

Idź do oryginalnego materiału