French Open – Coco Gauff nową królową Paryża (fotorelacja)

ifrancja.fr 3 godzin temu

Amerykanka Coco Gauff wygrała w finale z białoruską tenisistką Aryną Sabalenką 6:7 (5-7), 6:2, 6:4 i po raz pierwszy w karierze triumfowała w wielkoszlemowym turnieju French Open. W trzech poprzednich edycjach paryskich zawodów najlepsza była Iga Świątek.

To drugi wielkoszlemowy tytuł w karierze 21-letniej Gauff. W 2023 roku wygrała US Open, pokonując w finale… Sabalenkę. W poniedziałkowym notowaniu rankingu Białorusinka, która w półfinale wyeliminowała Świątek, przez cały czas będzie prowadzić z dużą przewagą, a Amerykanka wciąż będzie druga. Polka spadnie z piątej pozycji na siódmą.

Początek meczu nie zapowiadał zwycięstwa Gauff. Sabalenka grała świetnie i gwałtownie objęła prowadzenie 4:1.

Amerykanka na mocne uderzenia rywalki starała się odpowiadać tym samym, ale bardzo często się myliła. Precyzyjną grę utrudniały podmuchy wiatru. Wrażenia na Sabalence nie robił też serwis rywalki, którego prędkość osiągała choćby 199 km/h.

W końcu Gauff zmieniła taktykę, zaczęła grać bezpieczniej. Białorusinka spychała ją do obrony, ale Amerykanka radziła sobie. Przetrzymała rywalkę, bo ta wciąż grała na dużym ryzyku, przez co często się myliła. Do tego momentami dochodziły też błędy Sabalenki w prostych sytuacjach.

Zawodniczka z Florydy odrobiła stratę i o losach partii decydował tie-break. Zaczęła go bardzo dobrze, prowadziła 4-1. Z siedmiu kolejnych punktów wygrała jednak tylko jeden. To Białorusinka znalazła się w połowie drogi do tytułu.

W drugim secie Gauff poprawiła serwis. gwałtownie przejęła inicjatywę, po kilkunastu minutach wygrywała 4:1. W 27-latce z Mińska natomiast narastała frustracja. Po 32 niewymuszonych błędach w pierwszym secie, w drugim dołożyła 19.

W trzeciej partii najważniejszy był siódmy gem. Przy stanie 3:3 Sabalenka dała się przełamać, nie zdobywając choćby punktu. Gauff po chwili podwyższyła na 5:3.

Białorusinka starała się wrócić do gry. Najpierw przy swoim podaniu zmniejszyła stratę. Potem przy serwisie Gauff obroniła choćby piłkę meczową i miała break pointa. Okazji jednak nie wykorzystała, a przy kolejnym meczbolu Amerykanka już się nie pomyliła. Spotkanie trwało dwie godziny i 38 minut.

„Szczerze mówiąc nie wierzyłam, iż mogę wygrać. Wszystkie nasze mecze są bardzo zacięte” – przyznała Gauff, która odniosła piąte zwycięstwo w ich dziewiątej konfrontacji.

W całym meczu Sabalenka popełniła… 70 niewymuszonych błędów, a Gauff – 30.

„To strasznie boli, bo po dwóch tygodniach świetnej gry poległam w tych ciężkich warunkach. Gratuluję Coco drugiego Szlema, świetnie sobie poradziłaś” – powiedziała Sabalenka ze łzami w oczach, która później przeprosiła swój sztab za „ten straszny finał”.

Można mieć wrażenie, iż Gauff do triumfu w Paryżu potrzebowała kogoś, kto wyeliminuje Świątek. W trzech poprzednich edycjach to właśnie Polka wygrywała z Amerykanką, kolejno: w finale, ćwierćfinale i półfinale.

Po raz pierwszy od 2013 roku w finale w Paryżu zagrały dwie najwyżej notowane zawodniczki. Wówczas z numerem jeden Amerykanka Serena Williams pokonała Rosjankę Marię Szarapową 6:4, 6:4. (PAP)

Idź do oryginalnego materiału