Dramat w ostatnich sekundach dogrywki – BKS przegrał finał po golu w 121. minucie

6 godzin temu

To był mecz godny finału Małopolskiego Pucharu Polski – pełen emocji, zwrotów akcji i walki do ostatnich chwil. Niestety, dla BKS Hal-Mont Bochnia zakończył się on bolesną porażką. Choć drużyna z Bochni zdołała odrobić dwubramkową stratę i doprowadzić do dogrywki, w jej ostatniej minucie decydujący cios zadał Bartłomiej Koryga, zapewniając Beskidowi Andrychów zwycięstwo 4:3.

Pierwsza połowa przyniosła szybkie emocje – już w 7. minucie Hubert Skocz pewnie wykorzystał rzut karny i dał prowadzenie BKS-owi. Rywale odpowiedzieli w 18. minucie za sprawą Oliwiera Pilcha, który doprowadził do remisu. Do przerwy utrzymał się rezultat 1:1, co zapowiadało emocjonującą drugą połowę.

W niej długo utrzymywał się remis, aż w końcówce spotkania worek z bramkami rozwiązał się na dobre. W 79. minucie Dawid Sarnecki wyprowadził Beskid na prowadzenie, a już dwie minuty później Szymon Wróblewski podwyższył wynik na 3:1. Gdy wydawało się, iż losy meczu są przesądzone, drużyna z Bochni pokazała niesamowity charakter.

W 84. minucie Oleksandr Andrushko zdobył kontaktową bramkę, przywracając nadzieję. A gdy zegar wskazywał czwartą minutę doliczonego czasu gry, ponownie na wysokości zadania stanął Hubert Skocz, który doprowadził do wyrównania i dogrywki.

W tej BKS miał przewagę – od 111. minuty Beskid grał bowiem w osłabieniu po czerwonej kartce dla Tomasza Kaczmarczyka. Wszystko wskazywało jednak na to, iż o losach meczu zdecydują rzuty karne… Aż nadeszła 121. minuta, gdy Bartłomiej Koryga mierzonym strzałem z lewej strony zza pola karnego zdobył gola na wagę zwycięstwa dla Beskidu Andrychów.

Mimo porażki drużyna z Bochni zostawiła na boisku serce, pokazując ogromną determinację i wolę walki. To był finał, który kibice zapamiętają na długo.

Idź do oryginalnego materiału