Pan Ryszard nie zawahał się ani chwili — natychmiast zatrzymał autobus, zaprosił malucha do kabiny kierowcy i poprosił o pomoc jedną z pasażerek. Następnie zjechał z trasy, by wspólnie z chłopcem bezpiecznie poczekać na przyjazd policji. W międzyczasie powiadomiono centralę MPK oraz odpowiednie służby.
W tym samym czasie trwały już gorączkowe poszukiwania 4-latka. Ojciec chłopca zgłosił jego zaginięcie. Jak opowiadał, bawili się razem na boisku, kiedy piłka potoczyła się za krzaki. Maluch pobiegł za nią i zniknął. Najprawdopodobniej przestraszył się szczekającego psa i w popłochu wsiadł do pierwszego napotkanego autobusu.
Dzięki odpow