W tym roku plantatorzy buraków cukrowych na Lubelszczyźnie wyjątkowo wcześnie obsiali buraczane plantacje. Pozwoliła im na to niezbyt mroźna i zasadniczo bezśnieżna zima. Pod koniec kalendarzowej zimy korzystna była również wilgotność gleby. Jednak wcześniejsze wschody buraków i niewielkie opady deszczu sprzyjały żerowaniu szarka komośnika. Około 80 proc. plantacji z rejonu kontraktacyjnego Cukrowni „Werbkowice” (na Zamojszczyźnie) zostało narażonych na straty spowodowane żarłocznym chrząszczem. Znaczna część rolników musiała przesiewać plantacje. Byli też tacy, którzy w obliczu szkód zrezygnowali z uprawy.W tym roku pierwsze siewy buraków cukrowych w rejonie plantacyjnym wokół Cukrowni „Werbkowice” rozpoczęły się pod koniec pierwszej dekady marca. Kolejne, już o charakterze masowym, nastąpiły pod koniec trzeciej dekady marca. Wtedy nasionami buraków obsiano około 70 proc. powierzchni planowanej pod te uprawy.O dziesięć dni szybciej niż zwykle– Z wieloletnich obserwacji wynika, iż tegoroczne terminy siewu buraków cukrowych były znacząco przyspieszone w porównaniu do lat ubiegłych – tłumaczy Kalina Brzozowska z Krajowej Grupy Spożywczej S.A. – Przedtem terminy siewu w południowo-wschodniej Polsce przypadały na pierwszą i drugą dekadę kwietnia. W bieżącym sezonie wegetacyjnym wcześniejszy siew uwarunkowany był stosunkowo „suchą wiosną”. A to podyktowane było niską zasobnością wodną gleby, brakiem opadów oraz ciepłą, wietrzną aurą. W porównaniu z poprzednim rokiem siewy buraków przyspieszono co najmniej o 10 dni. Rolnicy mieli na uwadze również pogłębiający się deficyt wody w glebie z powodu znikomej pokrywy śnieżnej zimą – dodaje Kalina Brzozowska z KGS S.A.Tegoroczna zima była nią głównie z nazwy. Co prawda połowa grudnia zeszłego roku była śnieżna i mroźna, a później również zdarzały się krótkie zimowe epizody. Jednak większość zimowej pory roku upłynęła pod znakiem wyjątkowo łagodnej i ciepłej aury. Boże Narodzenie nie było białe, a Sylwester był ciepły; w styczniu – jak na tę porę roku – przeważały temperatury na sporym plusie.– Ciepła zima bez śniegu jest jednym z widocznych skutków zmian klimatu w Polsce – uważają naukowcy. Ocieplanie się klimatu prowadzi do zmniejszenia liczby dni z pokrywą śnieżną w zimie, a także do skrócenia okresów zimowych. Te zmiany z kolei wpływają na ekosystem. Brak śniegu i mrozu wpływa również na gospodarkę wodną – zmniejszają się zasoby wód podziemnych. Krótsza i cieplejsza zima zaburza naturalny cykl przyrody. To z kolei może prowadzić do problemów z retencją wody i ekspansją szkodników, a także do osłabienia kondycji roślinności, w tym roślin uprawnych.Głodny szkodnik i setki hektarów do żerowaniaWcześniejszy siew buraków i ruszenie ich wegetacji przy mniejszych opadach deszczu wiosną doprowadziły do wyjątkowo nasilonego ataku szarka komośnika.– Zdecydowanie bardziej nasilony atak tego szkodnika spowodowany był głównie łagodną i bezśnieżną zimą oraz słabymi opadami deszczu wiosną – tłumaczą plantatorzy i cukrownicy z zakładów w Werbkowicach i Krasnymstawie.W spółce KGS S.A. podkreślają, iż skala wystąpienia szarka komośnika w tym roku jest nieporównywalna pod względem zasięgu i wielkości szkód.– Szacujemy, iż przeciętnie 80 proc. plantacji z rejonu kontraktacyjnego Cukrowni „Werbkowice” zostało narażonych na żerowanie tego szkodnika. Skutkiem jest pogorszenie stanu plantacji, a także konieczność ich przesiewu z powodu utraconej obsady roślin. Jedyną enklawą na mapie zasięgu szkodnika, gdzie nie odnotowano masowego wystąpienia szarka komośnika, jest rejon plantacyjny usytuowany na części województwa podkarpackiego. Ale i tam występowanie szkodnika jest już obserwowane – poinformowano nas w Krajowej Grupie Spożywczej.Przesiano 2 tys. ha plantacji objedzonych przez szarka.– Odnotowujemy nasilający się wzrost populacji tego szkodnika, a także poszerzanie się zasięgu jego żerowania. w tej chwili sezon wegetacyjny buraka cukrowego ma charakter kataklizmu wywołanego przez tego szkodnika. Trzeba było przesiać około 2000 ha buraczanych plantacji. Szkodnik zaatakował szczególnie intensywnie podczas wschodów buraków cukrowych. Sprzyjała temu ciepła i sucha aura, a także potencjał przezimowanej i liczebnie dużej populacji szkodnika na plantacjach ubiegłorocznych – tłumaczą tamtejsi plantatorzy i cukrownicy.Prof. Paulina Kramarz, profesor nadzwyczajny z Instytutu Nauk o Środowisku Wydziału Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, nadmienia, iż zmiany klimatu powodują rozchwianie różnych zjawisk pogodowych.– Są to ekstremalne zjawiska, takie jak ulewne, nawalne deszcze przeplatane suszą. Susza natomiast jest konsekwencją braku pokrywy śnieżnej, która była podstawowym źródłem wody na polach. Po prostu śnieg leżał, a potem powoli się roztapiał i uwalniał wodę do gleby. A do tego wszystkiego tworzył bardzo specyficzne warunki – osłaniał glebę przed wysychaniem. w tej chwili zimą i wiosną gleba leży bez żadnej osłony i po prostu schnie. To na pewno jest jedno z bardziej niekorzystnych zjawisk, jakie mamy w tej chwili – tłumaczy ekolożka i naukowczyni.Mało skuteczna broń na szkodnikaSłużby surowcowe obydwu cukrowni na Lubelszczyźnie zaznaczają, iż ochrona insektycydowa przed szarkiem wydaje się być bardzo mało efektywna. – Poza metodami agrotechnicznymi i pułapkami feromonowymi konieczne jest zastosowanie masowej, zintegrowanej ochrony chemicznej niemal jednocześnie na wszystkich zagrożonych plantacjach. Niestety, brak odpowiednich zapraw nasiennych oraz bardzo niska skuteczność owadobójcza zarejestrowanych insektycydów czyni tę walkę w większości przypadków nieskuteczną – tłumaczą inspektorzy surowcowi z zakładów w Werbkowicach i Krasnymstawie.– No ale rolnicy powinni również pamiętać, iż są sposoby pozwalające osłaniać glebę. Można to robić na przykład międzyplonami albo po zbiorach pozostawiać resztki na polach. Część resztek organicznych rozłoży się i użyźni glebę. A obecnie, zimą, nie ma śniegu, gleba pozostaje goła. A gdy jest ciepło, to też przyczynia się do głębokich zmian w środowisku glebowym. Zmiany temperatury mają również wpływ na zimujące w glebie owady. Te, z uwagi na warunki pogodowe i glebowe, mogą wcześniej się wybudzać. No a wybudzone wcześniej pewnie będą głodować, a o ile rolnicy akurat wcześniej wysieją buraki, to żerujący na nich owad jest z tego faktu bardzo zadowolony – tłumaczy prof. Paulina Kramarz, profesor nadzwyczajny Instytutu Nauk o Środowisku Wydziału Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.Damian Micyk, rolnik z Szarkówki, koło Miechowa w Małopolsce, potwierdza, iż w tym roku szarek komośnik był wyjątkowo agresywny w żerowaniu na uprawach.– Wyjątkowo intensywnie również się rozmnażał. Jego cykl życiowy jest taki, iż co pewien czas agresywnie żeruje i bytuje. A zbyt wczesne siewy powodują, iż ma dogodne warunki do żerowania i rozmnażania się. Uważam, iż jakichś radykalnych zmian klimatu nie ma, ale występują zmiany pogodowe. Przede wszystkim trzeba edukować rolników. Powinni uświadomić sobie, iż duże znaczenie mają codzienne lustracje plantacji i zastosowanie elektronicznych systemów monitorowania szkodników – pułapki feromonowe i system SMS-owy powiadamiający rolników o intensywnym nalocie. Sprawdzajcie i monitorujcie, a wtedy podejmujcie decyzję. Ja na przykład używam elektronicznych systemów wspomagających, które prognozują na przykład wystąpienie choroby lub szkodnika. Dlatego mogę dużo, dużo wcześniej zareagować. Mam kilka dni, aby zareagować na atak choroby czy szkodnika – tłumaczy Damian Micyk, rolnik z Małopolski.