Właściciele płacą setki złotych. Kontrolerzy sprawdzają ostatnich 5 lat

9 godzin temu

Opłata może kosztować choćby tysiąc złotych rocznie za każdy hektar powierzchni. Wprowadzono ją siedem lat temu, tymczasem wielu właścicieli nie wie, iż musi ją płacić. Kontrole są bezlitosne, a kary sięgają dziesięciu tysięcy złotych.

Fot. Shutterstock

Opłata deszczowa to jeden z najgorzej znanych podatków w Polsce. Wprowadzona w 2018 roku, przez cały czas pozostaje zagadką dla wielu właścicieli nieruchomości. Tymczasem urząd może sięgnąć po zaległe płatności za pięć ostatnich lat wraz z odsetkami. Jak podaje portal Infor.pl, w przypadku braku takiego oświadczenia przy jednoczesnym stwierdzeniu, iż przedmiotowa opłata jest należna możliwe jest wszczęcie postępowania administracyjnego z urzędu.

Kto musi płacić za każdą kroplę deszczu

Opłata deszczowa nie dotyczy wszystkich właścicieli nieruchomości. Według przepisów ustawy Prawo wodne, obowiązek płacenia ciąży na właścicielach posesji spełniających jednocześnie trzy konkretne warunki. Po pierwsze, nieruchomość musi mieć powierzchnię większą niż 3500 metrów kwadratowych. Po drugie, co najmniej 70 procent terenu musi być pokryte nieprzepuszczalną nawierzchnią jak beton, asfalt czy kostka brukowa. Po trzecie, działka nie może być podłączona do kanalizacji deszczowej ani ogólnospławnej.

Jak wyjaśnia portal Murator.pl, podatek deszczowy, płacony od początku 2018 r., dotyczy głównie wielkich obiektów – przedsiębiorstw produkcyjnych, hal handlowych, magazynów, szpitali, biurowców, bloków mieszkalnych. W praktyce oznacza to, iż zwykli właściciele domów jednorodzinnych rzadko kiedy muszą martwić się tą opłatą. Za to firmy i deweloperzy mogą zostać zaskoczeni kilkutysięcznym rachunkiem.

Kontrolerzy używają dymu i specjalnych barwników

Skontrolowanie czy właściciel prawidłowo odprowadza deszczówkę nie jest proste, ale urzędnicy mają swoje sposoby. Jak informuje portal Interia.pl, wodociągowcy i specjalne firmy używają do tego specjalnego dymu, który wtłaczają do studzienek kanalizacyjnych. Inną metodą jest dodawanie barwników do wody, które pozwalają weryfikować nieprawidłowości choćby z daleka.

Kontrole mogą odbywać się bez zapowiedzi. Portal Money.pl ostrzega, iż inspektorzy nadzoru wodnego mają prawo do przeprowadzania kontroli bez zapowiedzi. Sprawdzają, czy właściciele gruntów posiadają wymagane pozwolenia oraz jak wykorzystują wodę. Podczas kontroli urzędnikowi towarzyszy zwykle pracownik miejskich wodociągów, co może skutkować natychmiastowym odcięciem od kanalizacji sanitarnej w przypadku wykrycia nieprawidłowości.

Kary idą w tysiące złotych

Za niepłacenie opłaty deszczowej czy nieprawidłowe odprowadzanie wód opadowych grożą surowe sankcje finansowe. Podstawowa kara może wynosić choćby dziesięć tysięcy złotych. Jak podaje portal Money.pl, za nieprzestrzeganie przepisów grozi kara grzywny od 1 tys. zł do 7,5 tys. zł. W skrajnych przypadkach możliwe są choćby areszt lub ograniczenie wolności.

Portal Interia.pl dodaje, iż za odprowadzanie deszczówki do kanalizacji sanitarnej grożą kary pieniężne sięgające choćby 10 tys. złotych. W ostateczności – o ile właściciel nie reaguje na wezwania – sprawa może trafić do sądu. Sąd może zastosować choćby karę ograniczenia wolności dla uporczywych niezałatwiających sprawy.

Stawki rosną wraz z powierzchnią betonową

Wysokość opłaty deszczowej zależy przede wszystkim od tego, ile powierzchni na działce jest nieprzepuszczalnej oraz czy właściciel zainstalował urządzenia do zatrzymywania wody. Stawki na 2025 rok różnią się w zależności od źródła, ale ogólnie oscylują od 5 groszy do jednego złotego za metr kwadratowy rocznie.

Według danych z portalu Direct.money.pl, w 2025 roku podatek od deszczu wynosi od 0,10 zł do 1,00 zł za metr kwadratowy powierzchni nieprzepuszczalnej w zależności od zastosowanych urządzeń do retencjonowania wody. Najwyższe stawki płacą właściciele, którzy w ogóle nie zadbali o retencję wody. Ci, którzy zainwestowali w zbiorniki na deszczówkę czy inne systemy zatrzymujące wodę, mogą liczyć na znaczne ulgi.

Portal Portalsamorzadowy.pl precyzuje aktualne stawki: bez urządzeń do retencjonowania wody z powierzchni uszczelnionych trwale związanych z gruntem – 0,50 zł za 1 m kw. na 1 rok. Z kolei dla właścicieli, którzy zastosowali urządzenia retencyjne o różnej pojemności, stawki mogą spaść choćby do 5 groszy za metr kwadratowy.

Pięć lat wstecz z odsetkami to norma

Najgorszą wiadomością dla właścicieli, którzy dotychczas ignorowali ten obowiązek, jest fakt, iż urząd może sięgnąć po zaległości za kilka ostatnich lat. Portal Forsal.pl ostrzega, iż jeżeli masz zaległości, gmina lub Wody Polskie mogą sięgnąć choćby 5 lat wstecz i naliczyć odsetki.

Oznacza to, iż właściciel wielkiej nieruchomości, który przez pięć lat nie płacił opłaty deszczowej, może zostać obciążony kilkunastotysięcznym rachunkiem. Do podstawowej opłaty dochodzą bowiem odsetki, które naliczane są za każdy dzień zwłoki. W przypadku nieruchomości o powierzchni kilku hektarów, gdzie większość terenu pokrywa beton czy asfalt, łączna kwota do zapłaty może przekroczyć dwadzieścia tysięcy złotych.

Jak uniknąć płacenia za deszcz

Najlepszym sposobem na uniknięcie opłaty deszczowej jest inwestycja w systemy retencji wody. Właściciele mogą zainstalować zbiorniki na deszczówkę, stworzyć zielone dachy lub zastąpić nieprzepuszczalne nawierzchnie takimi, które pozwalają wodzie wsiąkać w grunt. Portal Direct.money.pl podkreśla, iż uniknięcie podatku od deszczu jest możliwe poprzez inwestycje w urządzenia retencyjne, takie jak zbiorniki na deszczówkę, zielone dachy czy przepuszczalne nawierzchnie.

Innym rozwiązaniem jest podłączenie nieruchomości do kanalizacji deszczowej. jeżeli na danym terenie funkcjonuje taki system, właściciel może wystąpić o przyłączenie i tym samym zwolnić się z obowiązku płacenia opłaty. Trzeba jednak pamiętać, iż samo podłączenie do kanalizacji sanitarnej nie zwalnia z opłaty – musi to być kanalizacja deszczowa lub ogólnospławna.

Zgłoszenie musi być złożone samodzielnie

Opłata deszczowa nie jest pobierana automatycznie jak podatek od nieruchomości. Właściciel musi sam zgłosić się do urzędu gminy i złożyć odpowiednie oświadczenie. Na jego podstawie urząd ustala wysokość należnej opłaty i wydaje decyzję administracyjną z terminem płatności.

Portal Portalsamorzadowy.pl wyjaśnia, iż podmioty obowiązane do ponoszenia opłat za usługi wodne są obowiązane składać oświadczenia za poszczególne kwartały, Prezydentowi Miasta, w celu ustalenia wysokości opłaty. Oświadczenia składa się kwartalnie, a opłatę nalicza się proporcjonalnie do okresu, w którym na nieruchomości występowały warunki uzasadniające jej pobieranie.

Ten system może wydawać się korzystny dla właścicieli, bo pozwala „przemilczeć” obowiązek przez pewien czas. W praktyce jednak oznacza to tylko odroczenie problemu. Gdy urząd w końcu wykryje zaniedbanie, właściciel zostanie obciążony nie tylko zaległą opłatą, ale także odsetkami za cały okres zwłoki. Dlatego eksperci radzą, żeby nie zwlekać ze zgłoszeniem i wyjaśnieniem swojej sytuacji, choćby jeżeli wydaje się, iż opłata nas nie dotyczy.

Pieniądze idą na walkę z suszą

Środki z opłaty deszczowej nie znikają w budżetowych otchłaniach, ale trafiają na konkretne cele związane z gospodarką wodną. Większość wpływów zasila budżet Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, które zajmuje się m.in. walką ze skutkami suszy i zarządzaniem zasobami wodnymi w kraju.

Jak informuje portal Zachodniopomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, 10% podatku od deszczu trafia do urzędów gmin, które są zobowiązane do jego naliczania i pobierania. Pieniądze przeznaczone są na rozbudowę i modernizacje obiektów hydrologicznych oraz koszty administracyjne. W praktyce oznacza to budowę zbiorników retencyjnych, modernizację systemów odwadniających i finansowanie badań hydrologicznych.

Opłata deszczowa to element szerszej polityki państwa, mającej na celu walkę z tzw. betonozą i zachęcenie właścicieli do bardziej ekologicznych rozwiązań. Choć może wydawać się uciążliwa, w dłuższej perspektywie ma pomóc w rozwiązaniu problemów z nawalnymi deszczami w miastach i przeciwdziałać skutkom suszy na terenach wiejskich.

Idź do oryginalnego materiału