Ten sezon należy do siatkarzy Bogdanki LUK Lublin. Prowadzona przez włoskiego szkoleniowca Massimo Bottiego drużyna w marcu zdobyła Puchar Challenge. Teraz zagra o złoty medal mistrzostw Polski. W półfinale lubelski zespół sensacyjne wyeliminował ubiegłorocznego triumfatora PlusLigi – JSW Jastrzębski Węgiel i w finałowej rozgrywce z Aluronem CMC Wartą Zawiercie nie będzie stać na straconej pozycji.
Mistrzem kraju zostanie drużyna, która wygra trzy spotkania. Pierwsza odsłona tej szalenie pasjonującej rywalizacji już dziś w Sosnowcu.
Tuż przed wyjazdem na ten mecz z członkami lubelskiej drużyny rozmawiał Józef Kufel.
„Nastroje są świetne”
Nastroje w drużynie dopisują. Trudno, żeby było inaczej, skoro Bogdanka LUK Lublin, grając pierwszy raz o medal mistrzostw Polski, znalazła się w finale.
– Nastroje są świetne – przyznaje kapitan zespołu Marcin Komenda. – Bardzo doceniamy to, iż jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, bo przed sezonem mało kto na nas stawiał. Mało kto przypuszczał, iż będziemy w wielkim finale PlusLigi. Natomiast my w to wierzyliśmy, choć może nie mówiliśmy o tym głośno. Uważam, iż wiara w sporcie to jeden z najważniejszych aspektów. o ile nie wierzy się w swoją drużynę, to ciężko coś osiągnąć. Ale u nas w drużynie od początku była wiara w duży sukces. Jestem bardzo szczęśliwy.
Ile osób z waszej drużyny grało do tej pory o mistrza Polski?
– O mistrza Polski grał Janek Nowakowski, natomiast nie zdobył tego tytułu. Janek, jako jedyny, ma srebro. Mateusz Malinowski ma, z tego, co kojarzę, trzy brązowe medale – wskazuje Komenda. – Może być tak, iż tylko ta dwójka zdobyła do tej pory medale PlusLigi. Gramy też o swoją historię. Oprócz Janka wszyscy zrobili już najlepsze wyniki w życiu, więc jesteśmy w dobrym miejscu. Ale jakbyśmy zdobyli złoty medal, to już nikt tego nigdy nie przebije. Zawsze pierwszy taki wielki sukces smakuje najlepiej. Mam nadzieję, iż to się wydarzy.
Czy jest apetyt na to, żeby pociągnąć ten sukces do samego końca i sprawić kolejną wielką niespodziankę – wygrać finał?
– Apetyt rośnie w miarę jedzenia i nam też urósł już w tym momencie bardzo mocno – mówi Jan Nowakowski. – Awans do finału to była najtrudniejsza rzecz, jaką do tej pory zrobiliśmy – pokonanie Jastrzębia w półfinałach. Apetyt urósł już przynajmniej na tyle, iż bardzo, bardzo będziemy walczyć o to, żeby przywieźć złoto.
Będzie presja? Czy w takim meczu, kiedy osiągnęło się już taki sukces, jest pełen luz?
– Na pewno będzie presja, na pewno będą to mecze trudne, wymagające i zdrowotnie, i mentalnie – zaznacza Nowakowski. – Ale po to gramy w siatkówkę, po to uprawiamy sport od małego, żeby w takich meczach finalnie zagrać. Chcielibyśmy, żeby ta presja nas nie przygniotła, mamy nadzieję, iż przywieziemy ten złoty medal.
„Jedziemy z wielkimi nadziejami”
Nie było wiele czasu w regenerację po półfinałach z Jastrzębskim Węglem. Czy drużyna jest gotowa, żeby przystąpić do tej najważniejszej rywalizacji finałowej?
– Rzeczywiście tego czasu w regenerację dużo nie było – przyznaje drugi trener drużyny Maciej Kołodziejczyk. – Ale myślę, iż w tej euforii jesteśmy w stanie jechać do Sosnowca, gdzie będziemy mierzyć się z drużyną z Zawiercia i walczyć o mistrza Polski. Myślę, iż tyle samo czasu w regenerację miała drużyna z Zawiercia, więc tutaj szanse są równe. Jedziemy z wielkimi nadziejami, jedziemy szukać swoich szans na zwycięstwo. Przede wszystkim mamy do dyspozycji wszystkich zawodników, nie mamy kontuzji w drużynie, co jest bardzo ważne. W tej najważniejszej części sezonu w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera. Nie chcemy się na tym zatrzymać. To nie jest tak, iż awansowaliśmy do finału i powiedzieliśmy sobie „wystarczy”, tylko czujemy swoją siłę i naprawdę czujemy, iż jesteśmy w stanie ugrać złoty medal. Bardzo ciężka misja. Jestem przekonany, iż czeka nas bardzo emocjonujące widowisko.
Dzisiejsze spotkanie w Sosnowcu rozpocznie się o 18:00. Potem w sobotę (03.05) drugi mecz finału odbędzie się w Lublinie. Bilety na te zawody rozeszły się wczoraj w ciągu 26 sekund! Będą jednak do zdobycia na naszej antenie w piątek (02.05) wieczorem przy okazji serwisu sportowego po godzinie 20:00.
JK / opr. WM
Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum RL