Weterani szos wyjechali na lubelskie drogi [ZDJĘCIA, WIDEO]

8 godzin temu
Zdjęcie: Weterani szos wyjechali na lubelskie drogi [ZDJĘCIA, WIDEO]


Ponad 30 zabytkowych samochodów wystartowało w VI Rajdzie Ziemi Lubelskiej, w którym mają prawo uczestniczyć posiadacze aut wyprodukowanych od roku 1900 do 2000. Dziś i jutro muszą w wyznaczonym przez organizatora czasie pokonać około 200 kilometrów drogami południowo-zachodniej Lubelszczyzny. Na deszczowym starcie do pierwszego etapu był dziś Jacek Bieniaszkiewicz.

Mimo pogody frekwencja dopisała

„Szóstka” adekwatnie nie oddaje tego, co naprawdę ma związek z ruchem weteranów na Lubelszczyźnie, bo te rajdy realizowane są od mniej więcej 50 lat. Ten rajd jest drugą eliminacją mistrzostw Polski pojazdów zabytkowych. Komandorem jest Paweł Rożen z Federacji Zmotoryzowanych. Frekwencja dopisała mimo „Zimnej Zośki”.

– Pomimo tego, iż aura nie sprzyja, frekwencja dopisała. Mamy wiele ciekawych aut, które przyjechały z różnych części Polski – auta z lat 30., 40., 50., 60 – wymienia Paweł Rożen.

ZOBACZ ZDJĘCIA:

Najstarszy samochód na tegorocznym rajdzie pochodzi z 1930 roku – to Ford A Roadster. Jerzy Pacześniak z Rzeszowa jest jego właścicielem.

– Jest to taka zabawka dla pana w starszym wieku. Z motoryzacją jestem związany od wczesnego dzieciństwa, kiedy to tata posiadał motocykle – opowiada Jerzy Pacześniak. – Jeszcze gdy byłem w szkole podstawowej, dojeżdżaliśmy te motocykle, oczywiście nie na publicznych drogach. Samochodami zabytkowymi zainteresowałem się dzięki swoim kuzynom, którzy mają takie samochody, restaurują je osobiście. Też postanowiłem sprawić sobie coś takiego już na emeryturze. Bardzo cieszę się z tego samochodu. Wzbudza powszechne zainteresowanie, aplauz. Jest miło, jak przechodnie i inni kierowcy pokazują charakterystyczny gest kciukiem czy machają. A rajdy, oprócz takiej typowej przygody, zabawy, dostarczają też trochę emocji sportowych, a również doznań krajoznawczych.

Kuzynem starszeństwa jest drugi w hierarchii Fiat 508C z 1938 roku. To własność Piotra Matuszka z Automobilklubu Wielkopolskiego.

– Ze stolicy Wielkopolski przyjechał tu na lawecie, to jest jednak kawał drogi. Szkoda takiego samochodu. Nie do końca wiemy, gdzie został wyprodukowany – mówi Piotr Matuszek. – Znaleźliśmy materiały, w których ten model, oznaczony jako polski Fiat, był wystawiany na targach w Poznaniu. Jest szansa, iż takie Fiaty jednak produkowano do wojny jeszcze w Polsce. Ja kupiłem go w stanie fatalnym. Typowy samochód wyciągnięty z szopy. Było tam wszystko oprócz części do Fiata. Była nysa, syrena, był most od opla. Dachu nie było. Trzeba było zrobić wszystko od początku. Części ściągałem z całej Europy – przede wszystkim ta cała galanteria. Poszukiwałem na różnych aukcjach. To, co się udało, poddałem renowacji. Trwało to 2,5 roku.

Niektórzy zastanawiają się, po co inwestować, zajmować się takimi pojazdami, tracić czas.

– To jest sposób oderwania się od takiej codzienności, od pracy. Jest to jakaś forma zabawy, poznania nowych ludzi, miejsc – odpowiada Piotr Matuszek.

„Nasz rajd jest demonstracją”

Ruch Weteranów ma się dobrze, mimo przeciwności biurokratycznych, które mnożą się, jakby kwestia zabytków ruchomych była poza zainteresowaniem odpowiedzialnych instytucji.

– Niestety tak jest. Widzimy, iż prawodawstwo, które jest w tej chwili procedowane, zmierza ku temu, żeby samochody spalinowe w ogóle zostały wyeliminowane z ruchu, dlatego też nasz dzisiejszy rajd jest taką demonstracją, iż jesteśmy, iż chcemy być. Będziemy walczyli o to, żeby za 10-20 lat mogli państwo czy państwa dzieci, czy wnuki, zobaczyć te zabytkowe pojazdy na drogach – mówi Paweł Rożen.

Jutro uczestników rajdu i wspaniałe maszyny będzie można zobaczyć ok. 10.00 przy Wieży Ariańskiej w Wojciechowie. Później zjawią się na konkursie elegancji w Parku Zdrojowym w Nałęczowie. Tę część rajdu szczególnie polecamy miłośnikom dawnej motoryzacji.

JB / opr. WM

Fot. i film Jacek Bieniaszkiewicz

Idź do oryginalnego materiału