Wiosną 1945 roku Polska znajdowała się w stanie wielkiego napięcia społeczno-politycznego. Choć zakończenie wojny było już bliskie, na ziemiach polskich trwała zacięta walka między komunistycznym aparatem bezpieczeństwa a resztkami polskiego podziemia niepodległościowego, które nie zamierzało pogodzić się z nową, sowiecką dominacją. Jednym z przykładów takiej walki była spektakularna akcja uwolnienia więźniów z aresztu w Krasnosielcu, przeprowadzona przez oddział Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) dowodzony przez por. Romana Dziemieszkiewicza ps. „Pogoda” (na zdjęciu) w nocy z 1 na 2 maja 1945 roku.
Roman Dziemieszkiewicz urodził się 12 kwietnia 1924 roku w Zagrobach koło Ciechanowa. Pochodził z rodziny o głębokich tradycjach patriotycznych. Jego ojciec, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, wychowywał synów w duchu służby dla ojczyzny. W momencie wybuchu wojny Roman był jeszcze uczniem, ale już w 1940 roku wraz ze starszym bratem Leonem (ps. „Zawisza”) zaangażował się w działalność konspiracyjną. Początkowo związani byli z Związkiem Walki Zbrojnej, a następnie z Armią Krajową. Po rozwiązaniu AK w styczniu 1945 roku, obaj bracia kontynuowali walkę w strukturach Narodowych Sił Zbrojnych, które nie podporządkowały się komunistycznym władzom.
Leon Dziemieszkiewicz został dowódcą oddziału NSZ działającego w północnym Mazowszu. Po jego śmierci w październiku 1944 roku, funkcję dowódcy przejął Roman. Mimo młodego wieku dał się poznać jako wyjątkowo zdolny organizator i dowódca partyzancki. Jego oddział, składający się z około 20–30 żołnierzy, działał na pograniczu powiatów ciechanowskiego, makowskiego i przasnyskiego. Żołnierze „Pogody” przeprowadzali akcje wymierzone w struktury komunistyczne: rozbijali posterunki Milicji Obywatelskiej, likwidowali funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, przejmowali magazyny broni i uwalniali więźniów politycznych.
Oddział „Pogody” był znany ze swej skuteczności, doskonałego rozeznania terenu i umiejętności błyskawicznego przemieszczania się. Wielu jego żołnierzy znało teren doskonale, pochodziło z lokalnych wsi, miało poparcie wśród ludności. Mimo ogromnego zagrożenia ze strony Urzędu Bezpieczeństwa i NKWD, oddział działał niemal nieprzerwanie przez wiele miesięcy, siejąc postrach wśród kolaborantów i agentury sowieckiej.
Jedną z najgłośniejszych akcji oddziału była operacja przeprowadzona w nocy z 1 na 2 maja 1945 roku w Krasnosielcu. To niewielkie miasteczko w powiecie makowskim stało się miejscem represji wobec żołnierzy podziemia niepodległościowego. W miejscowym areszcie Urzędu Bezpieczeństwa przetrzymywano wówczas grupę osób podejrzanych o działalność antykomunistyczną, w tym byłych żołnierzy AK, NSZ i osoby sympatyzujące z podziemiem.
Z informacji wywiadowczych uzyskanych przez „Pogodę” wynikało, iż niektórzy z więźniów mieli zostać niedługo przewiezieni do więzienia w Ostrołęce lub choćby do Warszawy, gdzie groziły im brutalne przesłuchania, tortury i egzekucje. Dowódca zdecydował się na odważną akcję uwolnienia więźniów. W ciągu kilku dni zorganizowano grupę szturmową, uzbrojono ludzi i dokładnie rozpoznano teren wokół aresztu.
Atak rozpoczął się około godziny 2:00 w nocy. Oddział liczący kilkanaście osób podzielił się na grupy: jedna miała zabezpieczyć drogi dojazdowe do miasteczka, druga – odciąć łączność, trzecia – zaatakować bezpośrednio budynek aresztu. Akcja została przeprowadzona z niezwykłą precyzją. Funkcjonariusze MO zostali zaskoczeni, nie podjęli poważniejszego oporu. Dwóch z nich zostało rozbrojonych, jeden ranny. Ubecy, którzy znajdowali się wewnątrz budynku, nie zdążyli wezwać posiłków.
Żołnierze „Pogody” błyskawicznie sforsowali drzwi aresztu i otworzyli cele. Uwolniono 14 więźniów, w tym kilku żołnierzy AK, kobietę oskarżoną o „wrogą propagandę” i kilku cywilów oskarżonych o pomoc partyzantom. Część z nich od razu przyłączyła się do oddziału. Podczas odwrotu, oddział nie został ścigany – komunistyczne służby potrzebowały wielu godzin, by zorganizować pościg, który zakończył się niepowodzeniem.
Akcja w Krasnosielcu odbiła się szerokim echem na całym Mazowszu. Z jednej strony zyskała ogromny poklask wśród ludności, która widziała w partyzantach ostatnich obrońców niepodległości. Z drugiej – była kolejnym impulsem do nasilenia działań aparatu bezpieczeństwa. W najbliższych dniach przeprowadzono falę aresztowań, przesłuchań i represji wobec osób podejrzewanych o pomoc oddziałowi „Pogody”.
Władze komunistyczne uznały Dziemieszkiewicza za jednego z najgroźniejszych „bandytów” w regionie. Wydano za nim list gończy, a jego nazwisko znalazło się na szczycie list poszukiwanych. Mimo to „Pogoda” kontynuował działalność aż do jesieni 1945 roku. Zginął 30 października tego roku, zaledwie tydzień po swoich 21. urodzinach. Według relacji świadków, został zastrzelony przez sowieckiego żołnierza w pobliżu dworca kolejowego w Ciechanowie, kiedy próbował stanąć w obronie młodej Polki brutalnie gwałconej przez żołnierzy Armii Czerwonej.
Jego śmierć była tragicznym zwieńczeniem krótkiego, ale intensywnego życia poświęconego służbie Polsce. Przez dziesięciolecia PRL jego nazwisko było zakazane, a pamięć o nim zacierana. Dopiero po 1989 roku rozpoczął się proces przywracania należnego mu miejsca w historii.
W dniu 23 października 2021 roku dworzec PKP w Ciechanowie otrzymał imię porucznika Romana Dziemieszkiewicza ps. „Adam”, „Pogoda” – dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na terenie powiatu ciechanowskiego. Uroczystość była symbolicznym gestem przywracania pamięci o tych, którzy walczyli o wolność Polski po 1944 roku. Dziemieszkiewicz – oficer i partyzant – jest dziś postrzegany jako jeden z symboli oporu wobec komunistycznego zniewolenia, a tablica pamiątkowa na budynku dworca przypomina o jego heroizmie i tragicznej śmierci, która miała miejsce właśnie w tym miejscu.