Tragiczna śmierć noworodka w kłodzkim szpitalu. Śledztwo prokuratury... zawieszone

3 godzin temu
Zdjęcie: foto Archiwum


Mowa o specjalistach z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum w Krakowie, którzy potrzebują więcej czasu, by precyzyjnie i fachowo odpowiedzieć na wszystkie 6, bardzo szczegółowych zadanych przez nas pytań. Stąd decyzja o zawieszeniu śledztwo do 30 kwietnia 2026 r. - mówi prok. Aneta Michoń, wiceszefowa kłodzkiej prokuratury.

Śmierć nienarodzonego

Wszczęte w październiku ub.r. śledztwo, w sprawie narażenia dziecka mieszkanki Nowej Rudy, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, przez osoby sprawujące nad nim opiekę w czasie porodu w Zespole Opieki Zdrowotnej w Kłodzku, poprzez doprowadzenie do błędów medycznych a w konsekwencji śmierci dziecka, trwało niemal od roku.

W tracie tego postępowaniu, w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu, przeprowadzono sekcję zwłok oraz badania histopatologiczne. Przesłuchano pielęgniarki, salowe oraz lekarzy, których wcześniej trzeba było zwolić z tajemnicy lekarskiej.

W oczekiwaniu na narodziny

Ciążę prowadziła prywatnie u doktora w Nowej Rudzie. Szpital w Kłodzku też wybrała dlatego, iż dawał szansę na odebranie porodu właśnie przez tego lekarza. Zgłosiła się tam z silnymi skurczami ok. 2 w nocy. Nic nie znaczyły w obliczu szczęścia, jakim miały być narodziny syna.

Jaka była moja radość, gdy na sali porodowej zobaczyłam mojego lekarza prowadzącego. Doktor, który miał dyżur nocny nie zjawił się jednak przy porodzie, bo jak nam się później tłumaczył - był zmęczony po operacji i poszedł spać - relacjonuje kobieta.

Adrenalina

Radość nie trwała długo. Poród miał trudny przebieg. W pewnej chwili zrobiło się nerwowo. Nacięcie w popłochu, chwyt Kristellera i cisza... nie słyszę mojego synka. Reanimacja, krzyk - "adrenalina, nie mamy takiego małego wenflonu, kolejna adrenalina" i ten przeklęty dźwięk jakiejś aparatury - z trudem wspomina młoda kobieta.

Po godzinnej reanimacji, jak przez mgłę dotarły do niej słowa położnej do lekarza: Daj spokój, dziecko nie żyje. Nie chciała w to uwierzyć.

Zawieszone przez prokuraturę śledztwo ma wykazać czy doszło do błędu lekarza prowadzącego lub zaniedbań ze strony szpitala.

Idź do oryginalnego materiału