Wirus Zachodniego Nilu uderza ze zdwojoną siłą w Europie, przyczyniając się do lawinowego wzrostu zakażeń i kolejnych zgonów. Eksperci biją na alarm, a media wzywają do szybkich działań prewencyjnych.
We Włoszech notuje się dynamiczny wzrost przypadków zakażeń wirusem Zachodniego Nilu. W ciągu zaledwie tygodnia liczba potwierdzonych infekcji wzrosła niemal trzykrotnie – z 32 do 89 przypadków. Alarm podnieśli specjaliści z włoskiego Instytutu Zdrowia Publicznego (ISS), którzy monitorują sytuację i podkreślają, iż szczególny niepokój budzi wysoka śmiertelność wśród osób z neuroinwazyjną formą choroby, sięgająca choćby poziomu 20 procent.
Eksperci chorób zakaźnych i tropikalnych ostrzegają, iż niepokojące dane mogą zwiastować jeszcze większe problemy, jeżeli nie zostaną podjęte natychmiastowe kroki. Włoskie media apelują do władz krajowych i lokalnych o zdecydowaną reakcję, domagając się wzmożonej kontroli w najbardziej zagrożonych regionach. Portal Italiainfoma.com podkreśla konieczność skoordynowanej współpracy między rządem, władzami regionalnymi i samorządami.
Włoskie portale przypominają, na jakie objawy trzeba zwrócić szczególną uwagę. Są to gorączka powyżej 38°C, bóle mięśni i głowy, a także wysypka. Apelują też o stosowanie środków ochrony: moskitier, repelentów oraz eliminowanie miejsc, w których może gromadzić się woda.
Choroba pojawiła się już w 10 regionach i 31 prowincjach. Odnotowano również przypadki zakażeń u dawców krwi, a także zachorowanie konia na zapalenie mózgu w Apulii, co wskazuje na możliwe szerzenie się wirusa wśród zwierząt. Eksperci ostrzegają, iż rosnące temperatury sprzyjają ekspansji gatunków tropikalnych komarów również poza południową Europę. W Polsce wirus wykryto dotąd jedynie u ptaków, ale naukowcy z ISS przyznają, iż rzeczywista liczba zakażeń może być znacznie wyższa i stanowić zaledwie „wierzchołek góry lodowej”.