Tajemniczy artysta Draka odsłonił się… częściowo. Niezwykły performance w eSTeDe

5 dni temu

W poniedziałek, w Centrum Kultury „eSTeDe” w Gnieźnie odbyła się niecodzienna inauguracja tegorocznej edycji Festiwalu Wyobraźni. Wystawa „1000xteraz”, prezentująca prace młodych artystów, przyciągnęła uwagę nie tylko ze względu na różnorodność stylów, ale również… niespodziewanego gościa.

W przestrzeni galerii, ku zaskoczeniu uczestników wydarzenia, pojawił się sam Draka – znany z anonimowej twórczości ulicznej artysta, który w ostatnich miesiącach zdobył rozgłos dzięki intrygującym grafikom i graffiti pojawiającym się na murach Gniezna. Dotąd jego tożsamość pozostawała nieznana. Tym razem również nie zdradził, kim jest – ale dał o sobie znać w sposób artystycznie wyrazisty.

Podczas wernisażu, kiedy odwiedzający oglądali obrazy, Draka dodał pociągnięciem pędzla twarz do jednego z obrazów przedstawiającego Stańczyka bez twarzy. Performance wzbudził poruszenie – widzowie zorientowali się, iż właśnie obserwują akt twórczy na żywo, który stał się integralną częścią wystawy.

Grafika, która do tej pory była bezosobową interpretacją znanej postaci z obrazu Jana Matejki, zyskała nowe znaczenie – obecność twórcy ożywiła dzieło i nadała mu osobisty charakter. A jednocześnie… nie ujawniła niczego więcej. Artysta, który od kilka lat buduje swój wizerunek poprzez tajemniczość i przekaz wizualny w miejskim pejzażu, pozostał incognito. Jak mówią świadkowie wydarzenia – „przyszedł, zrobił swoje i zniknął”.

Dla wielu uczestników wystawy było to wyjątkowe doświadczenie. To było coś więcej niż malowanie – to był komunikat, iż sztuka może żyć, zmieniać się i zaskakiwać nas w każdej chwili, mówi jedna z uczestniczek.

Draka konsekwentnie tworzy sztukę uliczną z przekazem – jego prace, często o wydźwięku społecznym lub symbolicznym, można zauważyć w różnych częściach Gniezna, choć ich autor zawsze pozostawał w cieniu.

Czy to początek nowego etapu w działalności Draki? Czy artysta zacznie bardziej angażować się w przestrzeń instytucjonalną? A może to jednorazowy gest balansujący na granicy sztuki ulicznej i galerii? Odpowiedzi na te pytania, jak na razie, pozostają tajemnicą – tak jak sam Draka.

Idź do oryginalnego materiału