Ta estakada mogła runąć ludziom na głowy. Katastrofy uniknięto w ostatniej chwili

1 dzień temu
Niemal w przeddzień meczu Polaków w Chorzowie zamknięto kluczową estakadę w mieście. Stało się to tuż po otrzymaniu ekspertyzy, z której wynika, iż przyjmująca 40 tysięcy pojazdów na dobę droga "nie wykazuje żadnej nośności". Mogła rozsypać się w każdej chwili, na przykład pod zmierzającymi na mecz autokarami i autami kibiców.


Kiedy chorzowscy urzędnicy dostali ekspertyzę dotyczącą estakady przebiegającej przez centrum miasta drogi przelotowej, nie wahali się ani chwili. Z opinii ekspertów wynika, iż obiekt "nie wykazuje żadnej nośności i ulegnie awarii lub katastrofie".

Estakada mogła spaść ludziom na głowy?


Niewykluczone. Władze Chorzowa natychmiast zamknęły całą estakadę i teren pod nią. Chodzi o konstrukcję w ciągu ul. Katowickiej, czyli część drogi krajowej 79. Według władz Chorzowa przejeżdża nią 40 tysięcy pojazdów na dobę, z czego 80 proc. to tranzyt.

Obiekt był już wcześniej remontowany i było wiadomo, iż w końcu będzie musiał zostać wyburzony. Ale nikt nie podejrzewał, iż jest w stanie dosłownie katastrofalnym. Miasto zleciło ekspertyzy, by sprawdzić, jak poważna jest sytuacja. Biuro projektowe przeprowadziło badania diagnostyczne oraz analizy statyczno-wytrzymałościowe.

"W ekspertyzie wskazano, iż estakada nie wykazuje żadnej nośności i ulegnie awarii lub katastrofie. Estakadę należy niezwłocznie wyłączyć z użytkowania, w sposób stały uniemożliwiając do niej dostęp" – poinformował Urząd Miejski w Chorzowie.

Konstrukcję natychmiast zamknięto, zakazano poruszania się nią i pod nią. jeżeli ekspertyza nie była przesadzona, uniknięto w ten sposób katastrofy, w której mogły ucierpieć setki ludzi. O powadze sytuacji może świadczyć fakt, iż biuro przeprowadzające badania nie czekało ani chwili z przekazaniem wyników. Miało to zrobić za kilka dni, ale natychmiast po uzyskaniu ekspertyzy najpierw zadzwoniło do urzędu miasta, potem niezwłocznie przekazało odpowiednie pisma.



"Mówiąc wprost: temu obiektowi przy dalszej jego eksploatacji grozi zawalenie, katastrofa budowlana bądź poważna awaria. Decyzja obowiązuje do odwołania i tak naprawdę tym odwołaniem będzie demontaż estakady" – mówił Szymon Michałek, prezydent Chorzowa.

Decyzja wywołała w mieście paraliż komunikacyjny. Przejechanie przez Chorzów stało się nagle sprawą bardzo skomplikowaną. I chodzi już nie tylko o kierowców. Trzeba było zmienić rozkłady jazdy 26 linii tramwajowych i autobusowych, zamknięto też linię kolejową nr 131, czyli 41 pociągów dziennie.

Dosłownie pod estakadą znajdują się lokale użytkowe, część rynku miejskiego, tuż obok są przystanki komunikacji miejskiej i tory tramwajowe. W razie wypadku, nieuchronnego wedle ekspertyzy, sytuacja byłaby więc dramatyczna.

Dodajmy jeszcze, iż 6 czerwca na Stadionie Śląskim w Chorzowie ma odbyć się mecz reprezentacji Polski z kadrą Mołdawii. Ściągnie do miasta tysiące kibiców, z których znaczna część musiałaby przejechać estakadą lub pod nią. To mecz towarzyski, ale i tak spodziewana jest spora frekwencja. To właśnie w piątek ostatni mecz w kadrze rozegra Kamil Grosicki, będzie to jego pożegnanie z reprezentacją.

Strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby konstrukcja zawaliła się właśnie podczas najazdu kibiców na Chorzów.

Co dalej?


Sytuacja jest skomplikowana. Urzędnicy zaapelowali do mieszkańców regionu oraz wszystkich kierowców, by omijali estakadę i wybierali alternatywne trasy, takie jak Drogowa Trasa Średnicowa (DTŚ), DK94 i autostrada A4.

Wiadomo, iż estakadę trzeba wyburzyć. Ale nie wiadomo, czy warto ją odbudowywać. Przypomnijmy: to droga tranzytowa przebiegająca przez centrum miasta. Estakady zbudowano w latach 70., kompletnie nie licząc się z dosłowną dewastacją centrum miasta. Ta trasa i estakada pasują tam jak pięść do nosa.

Chorzowianie od lat domagali się wyburzenia konstrukcji i stworzenia jakiejś alternatywy. Teraz wiadomo, iż decyzję trzeba będzie podjąć natychmiast.

Idź do oryginalnego materiału