Nad północną Polską rozgrywa się niewidzialna wojna elektroniczna, która coraz bardziej wpływa na codzienne życie mieszkańców i bezpieczeństwo lotów. Systemy nawigacji satelitarnej przestają działać bez ostrzeżenia, powodując chaos w ruchu powietrznym i uniemożliwiając normalną pracę z urządzeniami wykorzystującymi technologie GPS. Skala problemu rośnie z dnia na dzień, a władze lotnicze są zmuszone do wprowadzania nadzwyczajnych procedur bezpieczeństwa.

Fot. Warszawa w Pigułce
Najbardziej spektakularne są przypadki dronów, które nagle tracą orientację w przestrzeni i wymykają się spod kontroli swoich operatorów. Te zaawansowane urządzenia, które zwykle potrafią precyzyjnie utrzymywać pozycję w powietrzu, zaczynają zachowywać się nieprzewidywalnie, jakby ktoś przejął nad nimi kontrolę z zewnątrz. Fotografowie i filmowcy używający dronów do pracy komercyjnej zgłaszają coraz więcej incydentów, w których ich sprzęt nagle zmienia kierunek lotu i oddalają się w stronę granicy z obwodem królewieckim.
Sytuacja staje się szczególnie niepokojąca, gdy bezzałogowe statki powietrzne zaczynają poruszać się w kierunku terytorium rosyjskiego, jakby były kierowane przez niewidzialną siłę. Operatorzy obserwują bezradnie na swoich kontrolerach, jak ich drony pokazują pozycję w miejscowościach po drugiej stronie granicy, mimo iż jeszcze kilka minut wcześniej wykonywały rutynowe zadania nad polskim terytorium. Te incydenty budzą uzasadnione obawy o bezpieczeństwo państwowe i możliwość nieuprawnionego dostępu do technologii znajdującej się w posiadaniu polskich obywateli.
Problem nie ogranicza się jednak tylko do małych dronów rekreacyjnych czy komercyjnych. Zakłócenia dotykają również większych statków powietrznych, w tym samolotów pasażerskich obsługujących regularne połączenia. Piloci coraz częściej zgłaszają problemy z systemami nawigacyjnymi, które są najważniejsze dla bezpiecznego wykonywania lotów, szczególnie podczas podchodzenia do lądowania i w warunkach ograniczonej widoczności.
Szczególnie dramatyczne wydarzenia rozgrywają się na Morzu Bałtyckim, gdzie fińskie służby graniczne odnotowały dramatyczny wzrost liczby incydentów związanych z zakłóceniami sygnału nawigacyjnego. W ciągu zaledwie pięciu miesięcy bieżącego roku zarejestrowano znacznie więcej przypadków niż w całym poprzednim roku, co wskazuje na systematyczne i celowe działania mające na celu destabilizację systemów elektronicznych w regionie.
Strefa najbardziej intensywnych zakłóceń obejmuje wschodnie rejony Zatoki Fińskiej, bezpośrednio przylegające do granicy rosyjskiej, co nie pozostawia wątpliwości co do źródła problemów. Statki i samoloty przemieszczające się w tym obszarze regularnie tracą możliwość korzystania z precyzyjnych systemów pozycjonowania, co zmusza załogi do polegania na starszych, mniej dokładnych metodach nawigacji.
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej została zmuszona do podjęcia nadzwyczajnych działań w odpowiedzi na narastające zagrożenie. Wydane zostały oficjalne ostrzeżenia dla wszystkich użytkowników przestrzeni powietrznej, a w specjalnych aplikacjach do planowania lotów wprowadzono oznaczenia stref, w których można spodziewać się problemów z systemami nawigacyjnymi. Te działania mają na celu zwiększenie świadomości pilotów i operatorów dronów o potencjalnych zagrożeniach.
Sytuacja stała się na tyle poważna, iż zaczęła wpływać na komercyjny ruch lotniczy. Samoloty pasażerskie, które planowały lądowanie na lotniskach w północnej części kraju, są zmuszane do zmiany swoich planów lotów i przekierowywania na alternatywne porty lotnicze położone poza strefą zakłóceń. Ta sytuacja powoduje nie tylko opóźnienia i dodatkowe koszty dla linii lotniczych, ale również znaczne niedogodności dla pasażerów.
Jeden z incydentów dotyczył regularnego lotu z południowej Europy do Bydgoszczy, gdzie pilot został zmuszony do podjęcia decyzji o zmianie miejsca lądowania ze względu na niemożność precyzyjnego podejścia do pasa startowego. Samolot został przekierowany do Poznania, gdzie pasażerowie musieli oczekiwać na poprawę warunków technicznych umożliwiających bezpieczny lot do pierwotnego miejsca przeznaczenia.
Techniczne aspekty zakłóceń wskazują na stosowanie zaawansowanych metod wojny elektronicznej, które mają na celu całkowite lub częściowe wyłączenie systemów nawigacji satelitarnej w określonych rejonach geograficznych. Te działania mogą być realizowane dzięki specjalistycznego sprzętu zdolnego do emisji sygnałów zagłuszających lub wprowadzających w błąd odbiorniki GPS wykorzystywane przez cywilne statki powietrzne.
Skutki tych zakłóceń wykraczają daleko poza problemy związane z lotnictwem. Systemy GPS są w tej chwili wykorzystywane w wielu dziedzinach życia, od nawigacji samochodowej po synchronizację sieci telekomunikacyjnych i systemów finansowych. Długotrwałe zakłócenia mogą wpływać na funkcjonowanie infrastruktury krytycznej i usług publicznych w całym regionie.
Władze lotnicze apelują do wszystkich użytkowników przestrzeni powietrznej o szczególną ostrożność i skrupulatne sprawdzanie warunków technicznych przed rozpoczęciem każdego lotu. Operatorzy dronów są zobowiązani do korzystania z oficjalnych aplikacji do planowania lotów, które zawierają aktualne informacje o strefach zakłóceń i potencjalnych zagrożeniach.
Międzynarodowy charakter problemu wymaga skoordynowanej odpowiedzi ze strony służb lotniczych państw bałtyckich. Wymiana informacji o incydentach i wspólne działania mające na celu minimalizowanie skutków zakłóceń stają się koniecznością w obliczu narastającej skali zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu powietrznego w całym regionie.
Sytuacja nad polskim niebem stanowi poważne wyzwanie dla bezpieczeństwa narodowego i wymaga podjęcia zdecydowanych działań zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym. Rozwój technologii zagłuszania systemów nawigacyjnych oraz ich coraz częstsze wykorzystywanie w działaniach destabilizacyjnych może prowadzić do dalszej eskalacji problemów w regionie Morza Bałtyckiego.
źródło: natemat.pl/Warszawa w Pigułce