Ryk silników i zapach metanolu czuć było na ulicy Kresowej w Lublinie. Młodzi adepci mini żużla wzięli udział w zawodach – Towarzyskim Turnieju Par Okręgu Lubelskiego.
– Zawodnicy są w wieku 10-13 lat, a swoją przygodę z żużlem zaczynają w wieku 6-8 lat – mówi przewodniczący komisji motocyklowej zarządu okręgu PZMot w Lublinie, Artur Próchniak. – choćby wcześniej. Mamy również tor, gdzie dzieciaczki zaczynają. Przychodzą rodzice z 3-latkami, 4-latkami. Chodzi o to, żeby się dzieciaki oswajały z jazdą na dwóch kółkach z silnikiem. Może być powoli, ale wtedy się nabiera nawyki. Tak jak nasz najlepszy zawodnik Bartosz Zmarzlik zaczynał jako dzieciaczek, kręcił kółka na różnych wynalazkach, które dziadek mu montował. Chodzi o bycie z motocyklem.
– Mam 13 lat i jeżdżę na żużlu od 7 lat – mówi Maja Jona. – Przy starcie czuję lekki stres, a po starcie to już adrenalina. W Polsce teraz są dwie dziewczyny, za granicą jest trochę więcej. Ścigam się z chłopakami. Na ten moment idzie mi dobrze, jestem druga w swojej grupie.
– Ojejku, strach i wielkie emocje – mówi Ilona Marciniak, mama Markusa Marciniaka. – Najbardziej się boję, żeby nie upadł, ale ogólnie trzymam kciuki i jestem zadowolona z jego jazdy. Bardzo duże emocje. Mąż kiedyś jeździł motorem i teraz przeniósł to hobby na syna. To jego spełnienie marzeń.
– Jak każdym sporcie motorowym, nakład finansowy jest ogromny, na początku szczególnie – mówi Artur Próchniak. – Od kilku do kilkunastu tysięcy jeden motocykl kosztuje. Muszą mieć po dwie, trzy sztuki w parku maszyn. Plus zapasowe silniki, serwis silnika – to też kosztuje od 2 do 6 tysięcy. Własne busy, własne zaplecze, tu jeszcze boksy wszyscy wożą ze sobą.
– zwykle w teamach tatusie są mechanikami i to jest podstawa, bo bez tego w ogóle ani rusz. My, mamy, to raczej od tej strony żeby przynieść picie, poklepać po ramieniu – mówi Basia Martyniak.
– Mam 12 lat, jeżdżę dla Klubu Sportowego Apator Toruń – mówi Sawin Turowski. – Mój wujek jeździł, Marcin Turowski, w Grudziądzu. Chciałem iść jego śladami. Wyjątkowe jest to, iż można się fajnie pościgać i rywalizować, jak najlepiej pojechać i się wykazać.
– o ile chodzi o urlop, od kwietnia do końca października – mówi Basia Martyniak. – W zeszłym roku jeszcze ostatnie zawody jechaliśmy 9 listopada, więc wszystko się kręci wokół żużla. W weekendy, dwa razy w tygodniu treningi. Dojazd to 1,5 godziny w jedną stronę. Mąż ma firmę, więc może sobie na to pozwolić, ale podziwiam rodziców, którzy pracują na etatach i wszystko to sobie ogarniają.
– Jak przychodzę w roku szkolnym, to jedziemy od razu na trening – mówi Maja Jona. – Po treningu się trochę uczę i na drugi dzień myjemy motory. W wakacje jest trochę lepiej, bo nie chodzę do szkoły, to mogę sobie z rana umyć motory. W tym roku już na dużym żużlu trenuję, żeby zdać licencję w maju.
Bezpłatne zajęcia żużlowe dla dzieci organizuje Orlen Oil Motor Lublin. Treningi realizowane są w każdy poniedziałek oraz środę od 16.00 na stadionie przy ulicy Kresowej.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. ORLEN OIL Motor Lublin FB