Rząd szykuje rewolucję w systemie emerytalnym, która uderzy zarówno w obecnych seniorów, jak i w osoby dopiero odkładające na swoją przyszłość. Ograniczenie waloryzacji, zaostrzenie kryteriów dodatków i wydłużenie okresu pracy budzą gniew emerytów i strach młodszych pokoleń.

Fot. Warszawa w Pigułce
Drastyczne zmiany w ZUS. Emeryci wściekli, młodsi przerażeni
Rząd ogłosił pakiet zmian w systemie emerytalnym, który wywołał falę oburzenia wśród seniorów i niepokój wśród osób dopiero odkładających na przyszłą emeryturę. Według zapowiedzi nowe przepisy mają wejść w życie od przyszłego roku i obejmą zarówno obecnych, jak i przyszłych świadczeniobiorców.
Największe emocje wywołał plan modyfikacji zasad waloryzacji świadczeń. Dotychczasowa coroczna podwyżka oparta na inflacji i wzroście płac ma zostać częściowo ograniczona. ZUS będzie brał pod uwagę tylko część wskaźnika inflacji, a w przypadku osób pobierających najwyższe świadczenia wprowadzony zostanie limit podwyżki. Rząd tłumaczy, iż chodzi o „zrównoważenie wydatków”, ale dla wielu seniorów oznacza to realny spadek siły nabywczej emerytur.
Drugą istotną zmianą jest zaostrzenie kryteriów przyznawania świadczeń dodatkowych, takich jak czternastka czy dodatki socjalne. Wprowadzenie progów dochodowych sprawi, iż część seniorów straci prawo do tych pieniędzy. ZUS zapowiada, iż decyzje będą wydawane automatycznie na podstawie danych z urzędów skarbowych, co ma ograniczyć możliwość odwołań.
Największy niepokój wśród pracujących wzbudza nowy mechanizm ustalania wysokości przyszłych emerytur. Planowane jest wydłużenie okresu składkowego, co w praktyce oznacza konieczność dłuższej pracy, by otrzymać pełne świadczenie. Osoby zaczynające karierę zawodową mogą liczyć na emeryturę dopiero po osiągnięciu wyższego wieku niż obecnie, a każdy rok przerwy w odprowadzaniu składek będzie znacząco obniżał przyszłe świadczenie.
Rząd argumentuje, iż to odpowiedź na rosnącą długość życia i kryzys demograficzny, który obciąża system. Eksperci ostrzegają jednak, iż w połączeniu z niestabilnością rynku pracy młodsze pokolenia mogą nie być w stanie uzbierać wymaganych składek. Zmiany spotkały się z ostrą krytyką ze strony organizacji emeryckich i związków zawodowych. W wielu miastach planowane są protesty, a opozycja zapowiada wniosek o odrzucenie projektu w całości. Rząd jednak podkreśla, iż bez reformy system w obecnym kształcie grozi załamaniem finansowym w ciągu kilkunastu lat.
Wprowadzenie nowych przepisów będzie oznaczać, iż zarówno obecni emeryci, jak i przyszli świadczeniobiorcy będą musieli dostosować swoje plany finansowe. Dla wielu osób może to oznaczać konieczność dodatkowego oszczędzania lub dłuższej pracy, by uniknąć drastycznego spadku dochodów na starość.