– Gdy byłem dzieckiem, czyli dobre pół wieku temu, sporo osób w moim środowisku miało zawały. Wiele z nich umierało. Pamiętam swój lęk o ojca. Mam wrażenie, iż od tego czasu i zawałów, i śmierci w ich wyniku ubyło…
– Zawałów jest mniej, choć nie bardzo dużo mniej. Cieszymy się z tego, iż one – jeżeli już do nich dochodzi – występują w późniejszym wieku pacjentów. Kiedy stosujemy się do zasad profilaktyki i ograniczamy czynniki ryzyka – zbyt wysoki poziom cholesterolu, nadciśnienie, cukrzycę, palenie papierosów – jesteśmy w stanie spowodować, iż zawału nie dostaniemy. A jeżeli choroby niedokrwiennej serca i zawału uniknąć się nie da, to lepiej mieć go, nie mając 55 lat, ale w wieku lat 85. Czyli żyć dłużej w zdrowiu.
– Umieramy po zawale rzadziej…
– Zrobiliśmy przez te pół wieku, o którym pan mówi, potężny postęp w leczeniu zawału. Wdrożyliśmy przyczynowe leczenie zawału. Bo przyczyną zawału jest zamknięta tętnica, która doprowadza krew do serca. Potrafimy dzięki kardiologii inwazyjnej, stentowania bardzo sprawnie otwierać tętnicę i zawał przerywać. Im sprawniej to zrobimy, tym zawał zrobi mniej spustoszenia w organizmie, mniej uszkodzi serce. jeżeli ktoś, mając zawał, gwałtownie zadzwoni po pogotowie, a my bardzo gwałtownie będziemy w stanie ten zabieg zrobić, to zdarza się, iż serce prawie w ogóle nie zostanie uszkodzone.
– Wielu Czytelników pewnie słyszało w tym kontekście o „złotej godzinie”. Co to takiego?
– Proszę sobie wyobrazić, iż krew przestaje dopływać do ręki. Nie potrafimy ruszać palcami, potem całą ręką. Z sercem jest tak samo. Kiedy krew przestaje napływać przez tętnicę wieńcową, jakiś fragment serca przestaje się kurczyć. Im szybciej przywrócimy dopływ krwi, tym szybciej serce zacznie normalnie funkcjonować. Kiedy mamy potężny ból uciskowy w klatce piersiowej, czasem połączony z lękiem, nie ma na co czekać. Trzeba dzwonić po pogotowie i jak najszybciej dostać się do pracowni kardiologii interwencyjnej. Najlepiej w ciągu godziny od zaistnienia dolegliwości.
– Przy jakich dolegliwościach powinny nam zadzwonić w uszach dzwonki alarmowe: Być może mam zawał?
– Kiedy pojawia się mocny ucisk, ciężar w mostku, w środku klatki piersiowej. I to nie chodzi o ból, który się pojawia, jak podnosimy siatki z zakupami albo się schylamy. Boli samo z siebie. Jesteśmy wtedy przerażeni. Czujemy, iż coś się dzieje nie tak. Mamy poczucie, iż ktoś nam położył ciężar na klatce piersiowej. Jest duże ryzyko, iż taki ból może być objawem zawału serca. Ten ból często promieniuje do żuchwy, do lewej ręki, może boleć na przestrzał klatki piersiowej albo jakby od żołądka. Wtedy – powtarzam – trzeba wezwać pogotowie jak najszybciej, zrobić EKG i badania w szpitalu. One zawał potwierdzą lub nie, ale pacjent sam tego stwierdzić nie może. Dlatego nie należy się wahać, ale gwałtownie dzwonić po pomoc.
– Jakie nasze zachowania będą ryzyko zawału zwiększać, a jakie go opóźniać?
– Za połowę, a niektórzy szacują, iż choćby za dwie trzecie zawałów odpowiadają takie rzeczy, na które mamy wpływ i które sami możemy zmienić. Istnieją tzw. czynniki ryzyka. Niektóre z nich są chorobami, które trzeba wcześnie wykryć i odpowiednio leczyć. Jedną z nich jest nadciśnienie. Swoje ciśnienie należy sprawdzać od najmłodszych lat. A kiedy jest za wysokie, trzeba brać leki. Należy sprawdzić poziom LDL cholesterolu czy oznaczyć lipoproteinę (a). Określić swoje ryzyko sercowo-naczyniowe. jeżeli mamy za wysoki poziom LDL cholesterolu, powinien on zostać odpowiednio do naszego ryzyka sercowo-naczyniowego obniżony. Wszyscy lekarze te zalecenia znają, kiedy należy wdrożyć leczenie. I to leczenie należy stosować. Innym czynnikiem ryzyka jest cukrzyca. To jest choroba często nierozpoznana. Warto więc badać poziom cukru, czy przypadkiem nie mamy problemów z cukrzycą. Wtedy diabetolodzy się tym zajmą.
– Na co mamy, przy zmniejszaniu ryzyka zawału największy wpływ?
– Pierwszą z tych rzeczy jest palenie. Rzucenie palenia potrafi zmniejszyć ryzyko zawału bardzo mocno. Ważne są także styl życia i dieta. I z tym jest zwykle najtrudniej. Bo wszyscy mamy jakieś uwarunkowania kulturowe, związane z naszą psychiką, sposobem bycia itd. Trudno je zmienić, kiedy mamy 50-60 lat. Dlatego tak ważne jest prowadzenie do szkół edukacji zdrowotnej. Powinniśmy wiedzieć o zdrowym stylu życia i uczyć się go od najmłodszych lat. Bardzo istotny jest styl zdrowego życia. Odpowiednia ilość ruchu, adekwatna dieta, cały sposób funkcjonowania. Szkoła edukacji zdrowotnej pozwala się dowiedzieć, jak unikać czynników ryzyka. Pomaga nauczyć się badać i od najmłodszych lat sprawdzać, czy nie mamy chorób, które nie bolą, łatwo je przeoczyć, a w konsekwencji mogą one wpłynąć na to, iż w młodym wieku dostaniemy zawał serca.
– Czyli postawę opisaną w „Nocach i dniach”: „Ludzie uciekojta, doktory przyjechały!”, pan profesor zdecydowanie odradza…
– To jest postawa najgorsza z możliwych. Jesteśmy społeczeństwem – i to jest rzecz pilnie do zmienienia – które lekarzy nie lubi, ucieka od nich. Lekarze kojarzą się nam w pierwszej kolejności z leczeniem, a nie z profilaktyką. A my jako lekarze, jako kardiolodzy o profilaktyce mówimy coraz więcej. I chcemy ten wizerunek zmienić. Towarzystwa naukowe i samorządy, Narodowy Fundusz Zdrowia czy Ministerstwo Zdrowia ogłaszają programy profilaktyczne. Bardziej lub mniej zaawansowane. Także dzięki mediów elektronicznych. Ale to pozostaje często poza głównym nurtem opieki zdrowotnej. Kiedy zapraszamy pacjentów na badania, odzew nie jest bardzo duży.
Jeśli zgłosi się co piąta-szósta zaproszona osoba, to i tak się wszyscy cieszą. A powinniśmy się wszyscy przebadać. Trzeba zbudować w społeczeństwie chęć, żeby się badać. A z drugiej strony my jako system opieki zdrowotnej powinniśmy tak zaoferować badania profilaktyczne, przesiewowe, by były one dostępne bardzo szeroko, a w pewnym stopniu choćby nieuniknione dla pacjentów. Podkreślam: jeżeli chcemy dalszego spadku liczby zawałów, musimy mocno postawić na profilaktykę.
– Często jednym tchem z zawałem wymieniamy udar. Jak go rozpoznać i jak zareagować, gdy się z tą chorobą spotkamy?
– Udar jest drugim – obok zawału serca – zabójcą wśród chorób sercowo-naczyniowych. Udar jak zawał jest spowodowany miażdżycą, tylko w innym miejscu – w tętnicach ośrodkowego układu nerwowego. Ale nie tylko. Czasem jest związany z innymi sytuacjami, jak migotanie przedsionków, bo przy nich też istnieje ryzyko udaru.
– Przypomnijmy, z jakimi objawami się wiąże.
– jeżeli z zawałem związany jest ściśle ból w klatce piersiowej, to przy udarze niekoniecznie odczuwamy ból. Choć czasem głowa może mocno boleć. Klasyczne objawy przy udarze mają miejsce wtedy, gdy nagle nie możemy ruszyć ręką albo nogą. Nie mamy siły by je podnieść. o ile spojrzymy do lustra, możemy mieć wykrzywione usta. Możemy nie móc się uśmiechnąć albo opada nam jeden kącik ust i twarz będzie się robić asymetryczna. Możemy mieć problemy z wymawianiem wyrazów lub zdań. Inne objawy to niezbyt wyraźne widzenie i – jak mówiłem, ból głowy. Ale także zawroty głowy, problemy z równowagą, choćby utrata przytomności. I jak w przypadku zawału, najważniejsze zadanie bliskich to jak najszybszy telefon na pogotowie.
– Jak ma się profilaktyka udaru do profilaktyki zawału?
– Jest bardzo podobna. Zasady postępowania w medycynie skupiają się na tym, iż o ile chcemy zapobiegać groźnym chorobom, to najpierw musimy zapobiegać chorobom mniejszym, które do groźnych prowadzą. Czynniki ryzyka, o których mówiłem przy zawale, do udaru także się odnoszą. Specyficzne dla udaru jest natomiast migotanie przedsionków, czyli najczęstsza arytmia, która też czasem przebiega bezobjawowo i może być niewykryta. Kiedy przedsionki w sercu nie kurczą się regularnie, krew tam czasem zalega. I robią się zakrzepy. Taki zakrzep może się z serca wydostać i z prądem krwi dostać się do mózgu. jeżeli zatka tam jakąś tętnicę, może doprowadzić do udaru. Wiele udarów właśnie z tego wynika. Profilaktyka służy temu, by do migotania przedsionków nie dopuścić. Ale jeżeli już tę arytmię mamy – choćby napadowo, od czasu do czasu – musimy stosować profilaktykę przeciwzakrzepową. Bierzemy wtedy specjalne leki, które powodują, iż te zakrzepy nie powstają.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania