Praca uszlachetnia

3 tygodni temu

Zabraliśmy się do pracy. Prostej, jednostajnej i nużącej. Odgruzowujemy taras – jednostajne szlifowanie. Zmiana papieru i szlifujemy dalej. Taki rodzaj zajęcia nie wymaga myślenia, decyzji ani żadnych ustaleń. I właśnie dlatego bywa odświeżający. Człowiek zostaje sam ze sobą i swoimi myślami. A po jakimś czasie… głowa sama się oczyszcza. Znikają zbędne myśli, napięcia, słowa. Zostaje cisza – a raczej jednostajny szum szlifierki.

Nie chodzi o efekt końcowy – choć ten też się przyda. Chodzi o sam proces. O to, iż wreszcie nic nie trzeba analizować, tłumaczyć, rozkładać na czynniki pierwsze. Ruch, rytm, prostota. W codziennym chaosie dnia i tygodnia trudno znaleźć taki moment. choćby jak jest chwila wolnego, to zaraz coś dzwoni, miga, przypomina się, dopomina.

I to też jest jakieś porządkowanie świata. Może nie całego – ale chociaż tego kawałka, na którym właśnie stoimy.

A najlepsze jest to, iż kiedy skończymy – kąpiel i odpoczynek smakują zupełnie inaczej. Wyjątkowo. A wieczorne spotkanie z przyjaciółmi to już idealne podsumowanie dnia.

.

PS. Hh. Brzmi to świetnie, ale dlaczego nie cieszy mnie fakt, iż jeszcze tej „odświeżającej” pracy zostało tak dużo?
I jeszcze mamie trzeba pomóc odgruzować jej taras…

.

PS2. Do pracy zmotywowała nas Natalia Ciupińska-Szoska zdjęciami na facebooku. Inspirujące. Już ją zablokowałem

Idź do oryginalnego materiału