Polski biznesmen zabrał czapkę przeznaczoną dla chłopca. Teraz wydał oświadczenie: „Bolesna, ale potrzebna lekcja pokory”

2 dni temu

Sportowe emocje potrafią wywołać nie tylko euforia i radość, ale też sytuacje, które na długo zostają w pamięci kibiców. Tak właśnie stało się podczas tegorocznego US Open, gdzie bohaterem nieoczekiwanego zamieszania został nie zawodnik, a polski biznesmen Piotr Szczerek. Zdarzenie, w którym odebrał czapkę przeznaczoną dla młodego kibica, gwałtownie obiegło media i wywołało burzę w internecie.

To (o ile nie ma w nim drugiego dna) zachowanie kibica?

😶😶😶#USOpen #USOpen2025 pic.twitter.com/wdFualaRcT

— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) August 28, 2025

Zwycięstwo Majchrzaka i kontrowersyjny incydent

Kamil Majchrzak, wracający po przerwie do wielkoszlemowych zmagań, sprawił kibicom ogromną niespodziankę, eliminując w drugiej rundzie turnieju rozstawionego z „9” Karena Chaczanowa. Ten sukces odbił się szerokim echem, jednak chwilę później uwagę mediów przyciągnęła scena po meczu.

Podczas rozdawania autografów Majchrzak chciał podarować swoją czapkę kilkuletniemu chłopcu stojącemu przy barierce. Wtedy Piotr Szczerek – prezes firmy brukarskiej i sponsor Polskiego Związku Tenisowego sięgnął po pamiątkę i schował ją do torby. Cała sytuacja została zarejestrowana przez kamery, a nagranie błyskawicznie rozeszło się po sieci, wywołując falę krytyki.

Reakcja tenisisty i kibiców

Internauci nie kryli oburzenia. Pod wpisami w mediach społecznościowych pojawiały się tysiące komentarzy zarzucających biznesmenowi brak klasy i empatii. Sprawa była o tyle głośna, iż dotyczyła gestu wobec dziecka – symbolicznego prezentu od sportowca, który po wielkim zwycięstwie chciał uhonorować najmłodszych fanów.

Sam Majchrzak postanowił odnaleźć chłopca i już po kilkudziesięciu godzinach przekazał mu nową czapkę, podobną do tej, która trafiła w ręce Szczerka. Ten gest złagodził nieco sytuację, ale nie zamknął dyskusji.

Oświadczenie Piotra Szczerka

Narastająca krytyka sprawiła, iż Piotr Szczerek postanowił zabrać głos. Na swoim profilu w mediach społecznościowych opublikował oświadczenie, w którym przyznał się do błędu i przeprosił wszystkich zainteresowanych.

„W związku z sytuacją, do której doszło podczas meczu Kamila Majchrzaka na US Open, chciałbym jednoznacznie przeprosić poszkodowanego chłopca, jego rodzinę, a także wszystkich kibiców i samego zawodnika. Popełniłem poważny błąd. W emocjach, w tłumie euforii po zwycięstwie, byłem przekonany, iż tenisista podaje czapkę w moim kierunku – dla moich synów, którzy prosili wcześniej o autografy. To błędne przekonanie sprawiło, iż odruchowo wyciągnąłem rękę. Dziś wiem, iż zrobiłem coś, co wyglądało jak świadome odebranie pamiątki dziecku. To nie była moja intencja, ale to nie zmienia faktu, iż zraniłem chłopca i zawiodłem kibiców. (…) To dla mnie bolesna, ale potrzebna lekcja pokory. Jeszcze raz przepraszam wszystkich, których zawiodłem” – napisał Szczerek.

W swoim oświadczeniu podkreślił także, iż ani on, ani jego rodzina nie komentowali sprawy w mediach społecznościowych, a pojawiające się w internecie inne rzekome wypowiedzi nie były ich autorstwa.

Afera z czapką pokazała, jak gwałtownie wizerunek publicznej osoby – choćby tej znanej dotąd głównie w środowisku biznesowym – może znaleźć się pod ostrzałem opinii publicznej. Jedno nagranie z trybun wystarczyło, by w kilka godzin stał się „bohaterem” internetowej burzy.

Biznesmen przyznał, iż to dla niego lekcja pokory i zapowiedział jeszcze większe zaangażowanie w działania wspierające dzieci i młodzież. Czy uda mu się odbudować zaufanie? Czas pokaże, ale w epoce mediów społecznościowych podobne incydenty długo żyją w pamięci opinii publicznej.

Idź do oryginalnego materiału