Opolszczyzna po burzach spokojna, ale nie zwalniamy tempa – rozmowa z wojewodą Moniką Jurek

opowiecie.info 13 godzin temu

Po nawałnicach, które nawiedziły Opolszczyznę w niedzielę, sytuacja wraca do normy. Choć powódź nie wystąpiła, lokalne podtopienia dały się we znaki mieszkańcom południowych powiatów. O stanie regionu, potrzebnych inwestycjach i wsparciu dla rolników rozmawiamy z wojewodą opolską Moniką Jurek.

– Pani Wojewodo, chcielibyśmy poznać aktualną sytuację pogodową i hydrologiczną na południu województwa.

Monika Jurek: Z wielką satysfakcją mogę dziś spojrzeć w niebo – nad całą Opolszczyzną świeci słońce. Oczywiście nie zapominamy, iż jeszcze kilka dni temu sytuacja była trudna. Jako członek Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego byłam na bieżąco z informacjami od ministrów i instytucji takich jak IMGW czy Ministerstwo Infrastruktury. Na szczęście dziś mogę potwierdzić – nie ma żadnych aktywnych ostrzeżeń ani meteorologicznych, ani hydrologicznych.

– Czyli sytuacja jest stabilna?

Tak. Choć poziomy wód w rzekach nieznacznie wzrosły – to naturalny skutek odpływu deszczu z intensywnych opadów, jakie miały miejsce w niedzielę. Ten dzień był zdecydowanie najgorszy w ostatnim czasie. Ale dziś mamy spokój – w przeciwieństwie do północnych regionów Polski, jak Pomorze czy Warmia, gdzie wystąpiły liczne podtopienia.

– Czy w Opolskiem nie ma ryzyka lokalnych wystąpień wód z brzegów?

Nie mamy w tej chwili takich sygnałów. Ale są miejsca, gdzie sytuacja wymaga interwencji. Wczoraj odwiedziliśmy powiat nyski, w tym m.in. Prusinowice – niewielką miejscowość, w której lokalny strumień od lat powoduje problemy. Podtapia gospodarstwa, zalewa pola. To pokazuje, jak ważne są działania lokalne – oczyszczanie, udrażnianie, regulacja cieków wodnych. Dobrą wiadomością jest natomiast przykład Potoku Bodzanowskiego – dzięki pracom przeprowadzonym wspólnie z gminą i Wodami Polskimi mieszkańcy czują się tam dziś bezpieczniej.

– Wspomniała Pani o usprawnieniu współpracy z samorządami. Co konkretnie się zmieniło?

Wczoraj podjęliśmy decyzję o uproszczeniu ścieżek współpracy. Zamiast długich przetargów – często unijnych, trwających choćby trzy miesiące – gminy mogą teraz szybciej przyjmować zadania, które finansują Wody Polskie. Dzięki temu na przykład w Prusinowicach prace mogą ruszyć już w ciągu miesiąca.

– A co z rolnikami, którzy ponieśli straty? W Kałkowie widzieliśmy zniszczone pola kukurydzy, ziemniaków, buraków…

Tak, już rozpoczęliśmy rozmowy na ten temat. W naszym urzędzie zajmuje się tym pan wojewoda Pośpiech – pełnomocnik ds. rolnictwa. Tryb przyznawania rekompensat się nie zmienił – działa tak samo jak w ubiegłym roku. Komisje złożone z przedstawicieli gmin, KOWR-u i naszego urzędu już pracują i będą szacować straty. Środki trafią do rolników tak jak wcześniej.

– Pani Wojewodo, jakich inwestycji najbardziej dziś potrzeba na południu województwa? Po ubiegłorocznej powodzi, to już kolejna sytuacja kryzysowa…

Od wielkiej powodzi minęło zaledwie dziesięć miesięcy. Wciąż realizujemy programy odbudowy – zarówno samorządy, jak i Wody Polskie. Dziś spotykam się z dyrekcją RZGW Wrocław, by omówić szczegółowo postęp tych prac. Mieszkańcy słusznie pytają, czemu tempo nie jest szybsze, ale najpierw trzeba było zabezpieczyć miasta i tereny gęsto zabudowane. Teraz czas na mniejsze miejscowości – jak Prusinowice – gdzie też żyją ludzie, prowadzą gospodarstwa i cierpią przez każde większe opady. Regulacja, pogłębianie i koszenie rowów melioracyjnych to w tej chwili priorytet.

– Co z remontem w Głuchołazach – tam także pojawiły się uwagi mieszkańców?

Chodzi o ulicę Sikorskiego i budowę nowego mostu. Zgłaszano nam, iż prace realizowane są tylko 8 godzin dziennie, co przy długim dniu letnim jest niezrozumiałe. Wykonawca ma teraz intensyfikować działania. Są warunki środowiskowe, które pozwalają pracować dłużej. Liczymy, iż instalacja burzowa zostanie gwałtownie położona, by kolejne ulewy nie powodowały zalewania ulic.

I proszę przekazać mieszkańcom – jesteśmy czujni, ale dziś możemy spokojnie cieszyć się słońcem nad Opolszczyzną.

Do sytuacji powodziowej odniosła się na FB opolska edukatorka Izabela Najwer:

„Nie chce mi się tego komentować bo zawsze znajdą się ludzie :
1. Zbijający swój interes
2. Poszkodowani albo i nie… Co też się zdarza ale na fotkach jest mega groźnie
3. mający to gdzieś bo ja jestem Panem świata
Ale objechaliśmy ostatnio kotlinę kłodzką i powiem jedno: szacun dla ludzi i decydentów.
Nie zrobi się wszystkiego w rok po takiej katastrofie ale to co zrobiono jest PORZĄDNE. Widać nowe założenia, które mają przetrwać kolejne powodzie. Przyczółki mostów są inne. Pozostałe części infrastruktury powstają powoli ale też mają inną konstrukcję. Chylę czoła.
Pamiętacie jak zyskała nasza wyspa? Teraz odbudowuje się Lądek i inne miejsca. Rozumiem strach przed każdą ulewą. Znam to. Jednak kłapanie dziobem, gdy nic się nie zrobiło a wręcz przeciwnie, nad chwilowo zamkniętym mostem w Głuchołazach to już przesada.
Mniej polityki a więcej rozumu i damy radę.
Zawsze będą ulewy. Zawsze będą tragedie. Musimy na powrót zrozumieć prawa przyrody i nie być głuchym i ślepym. Logika kieruje przyrodą. Niech kieruje nami
PS. Warto jechać w te miejsca by pomóc ludziom przez zostawienie tam kasy. A naprawdę będą to fajne wakacje.

Fot. kapitan, UWWO

Idź do oryginalnego materiału