O pasji, muzyce i miłości do ludzi – rozmowa z Jolantą Dudzik

2 godzin temu

Jolanta Dudzik od 33 lat jest nauczycielką muzyki. Pracowała jako rytmik w przedszkolach, prowadziła zajęcia w szkołach podstawowych – zarówno na wsi, jak i w mieście – uczyła w szkole specjalnej i średniej. W tym czasie nie tylko uczyła muzyki, ale i wychowywała. Dzieci dorastały na jej oczach, z niektórymi dziś spotyka się już jako z dorosłymi ludźmi. Ma też trójkę własnych dzieci, które – nie ukrywa – także wychowywała przez muzykę.

Czy przez te lata zauważyłaś zmiany wśród dzieci? Czy ich problemy są dziś inne niż kiedyś?

Dzieci wciąż są dziećmi – ich potrzeby, etapy rozwoju się nie zmieniły. Zmieniliśmy się my, dorośli. Dziś rodzice i dziadkowie są skupieni na sobie, na standardzie życia, a nie na obecności. A dzieci – one po prostu straciły radość. Kiedyś marzyły, zbierały na coś do skarbonki, dziś mają wszystko „na już”. W podstawówkach coraz częściej słyszę: „jeszcze nie pomyślę, a już to mam”. Dzieci są przeciążone. We wrześniu rodzice układają grafik jak w korporacji: basen, taniec, języki, konie, akrobatyka... a potem brakuje im czasu w odpoczynek, nudę, marzenia.

Mimo wakacji, zamiast odpoczywać – jeździsz z dziećmi na kolonie i obozy. Skąd tyle energii?

Bo ja dzieci po prostu lubię. Dzieci na wyjazdach są inne – naturalne, otwarte, bez presji. Nie ma ławek, nie ma dzwonka. Wtedy naprawdę mogę je poznać. I one mnie też. To dla mnie ładowanie akumulatorów. Ustalamy zasady, budujemy zaufanie. I chociaż czasem trzeba się nagłowić, co zrobić, by zadziałało – to właśnie mnie „kręci”.

Skąd u ciebie pasja do muzyki? Jak to się wszystko zaczęło?

Muzyka była ze mną zawsze. Pochodzę z bardzo muzykalnej rodziny – śpiewaliśmy przy każdej okazji, a tata grał na saksofonie w zespole. Jako dziecko miałam bardzo niski głos – tak niski, iż na egzaminie do szkoły muzycznej zapytano mnie, czy jestem chora. Odpowiedziałam, iż tak… bo bałam się, iż mój głos się nie spodobał. A jednak ukończyłam klasę skrzypiec. Na studiach z emisji głosu usłyszałam: „co ty tu robisz? Powinnaś być na wokalu!” – i to był pierwszy raz, kiedy ktoś docenił mój głos. Śpiewałam, grałam, a muzyka coraz bardziej wypełniała moje życie.

Twoje dzieci również poszły muzyczną drogą. To ich wybór czy naturalna konsekwencja wychowania?

Muzyka była obecna od ich narodzin – tata grał im na saksofonie, w domu zawsze coś się działo. Ale nigdy nie zmuszaliśmy – dawałam im wybór. Tak naprawdę… choćby odradzałam. Wiedziałam, iż to trudna droga. Ale chciałam, by były szczęśliwe. Dziś wszystkie trójka kształci się muzycznie. Kasia występowała w programach telewizyjnych, Bartek był na castingu do „Małych Gigantów”. Przeżyliśmy też wielką przygodę jako rodzina – udział w programie „Rodzina jak z nut”. To tam dzieci poczuły magię sceny i telewizji.

Jakie rady masz dla młodych ludzi, którzy marzą o muzycznej karierze?


Talent to za mało. Potrzebna jest praca, pokora, determinacja i… silna psychika. Dziecko musi być gotowe na porażkę, na powrót do codzienności, gdy gasną reflektory. Często rodzice widzą tylko sukces – nie widzą konsekwencji. Trzeba wspierać dziecko, ale nie przeżywać życia za nie. Talent się obroni, jeżeli da mu się przestrzeń.


A plany na przyszłość? Zawodowe i prywatne?


Chciałabym, aby w Mielcu odbywał się cykliczny festiwal muzyczny dla dzieci i młodzieży – z muzyką na żywo, współczesnymi aranżacjami, ale też z szacunkiem dla pieśni patriotycznych. Bo dzieci potrafią pięknie śpiewać, tylko trzeba im dać scenę. Prywatnie? Kocham podróże, kręcę filmiki z wyjazdów, uczę się łączyć obraz z dźwiękiem – to też forma twórczości. Marzę, by mieć czas na to, co daje mi radość.

I na koniec – co najbardziej kochasz w swojej pracy?

Ludzi. Uwielbiam patrzeć, jak dzieci się rozwijają – nie tylko wokalnie, ale emocjonalnie. Jak przełamują swoje słabości, jak uczą się współpracy, odpowiedzialności. Kiedyś ktoś powiedział, iż pierwszy egzamin zaliczają nie dzieci, a rodzice – i ja się z tym zgadzam. To oni pokazują, co ważne. A ja tylko towarzyszę. Daję narzędzia. Wspieram. Rozśpiewuję.

Idź do oryginalnego materiału