Nadciąga potężny kryzys. Polska musi się przygotować na trudne czasy

5 godzin temu

Zespół analityków Banku Pekao ostrzega przed narastającym problemem demograficznym, który w ostatnich 15 latach osiągnął skalę znacznie przekraczającą wcześniejsze przewidywania ekspertów. Zmiany zachodzące w strukturze ludnościowej mają charakter ogólnoświatowy i wymykają się dotychczasowym modelom oraz prognozom, które przez dekady służyły jako fundament dla polityki społecznej i gospodarczej w wielu krajach.

Fot. Warszawa w Pigułce

Dotychczasowe teorie zakładały, iż spadek liczby urodzeń to zjawisko towarzyszące rozwojowi gospodarczemu – wynik wydłużonego czasu edukacji, dążenia do kariery oraz wysokich kosztów wychowywania dzieci. Tymczasem obserwowane w tej chwili tendencje zaprzeczają tej logice. Spadek dzietności występuje nie tylko w krajach bogatych, ale również w tych o znacznie niższym poziomie życia. W wielu państwach rozwijających się współczynnik urodzeń zbliża się do lub już spadł poniżej poziomu zastępowalności pokoleń.

Największym zaskoczeniem dla polityków i badaczy okazuje się fakt, iż dobrze znane i przez lata stosowane narzędzia wsparcia rodzicielstwa tracą swoją skuteczność. Systemy dopłat, ulgi podatkowe na dzieci czy bezpośrednie świadczenia finansowe, które miały motywować do posiadania większej liczby potomstwa, nie przynoszą spodziewanych rezultatów. Wiele państw – od Francji po Koreę Południową – inwestowało znaczne środki w programy rodzinne, ale mimo to liczba urodzeń przez cały czas spada. choćby tam, gdzie polityka prorodzinna była przez dekady uważana za modelową, sytuacja demograficzna ulega pogorszeniu.

Nie lepsze wyniki przynoszą działania mające na celu ułatwienie łączenia pracy zawodowej z wychowywaniem dzieci. choćby w krajach nordyckich, które od lat oferują długie urlopy rodzicielskie, dobrze rozwinięte sieci żłobków i przedszkoli oraz elastyczne formy zatrudnienia, nie udało się zatrzymać spadku urodzeń. Pomimo rozbudowanej infrastruktury społecznej, wskaźniki dzietności w Szwecji, Norwegii czy Finlandii konsekwentnie maleją.

Rządy próbują także rozwiązać problem poprzez ułatwienie dostępu do mieszkań – oferując młodym rodzinom preferencyjne kredyty lub tanie lokale na wynajem. Przykład Singapuru, kraju słynącego z rozbudowanej polityki mieszkaniowej dla młodych małżeństw, pokazuje jednak, iż choćby najbardziej hojne programy tego typu nie przekładają się automatycznie na wzrost liczby urodzeń. Pomimo szerokiego wsparcia, państwo-miasto wciąż znajduje się w światowej czołówce pod względem najniższej dzietności.

Złożoność problemu demograficznego ujawnia się również tam, gdzie wdrażane są kompleksowe, wieloelementowe pakiety prorodzinne. Na Węgrzech, gdzie w ostatnich latach wprowadzono szereg rozwiązań łączących ulgi podatkowe, wsparcie mieszkaniowe i preferencyjne kredyty, efekty okazały się dalekie od oczekiwań. Pomimo znacznych nakładów, wzrost dzietności był niewielki i niewystarczający, by odwrócić długoletni trend demograficznej zapaści.

Wszystko to sugeruje, iż u podstaw obecnego kryzysu nie leżą wyłącznie czynniki ekonomiczne. Coraz wyraźniej widać, iż decyzje dotyczące posiadania dzieci są powiązane z głębokimi zmianami w systemach wartości, priorytetach życiowych oraz sposobie rozumienia szczęścia, stabilizacji i sukcesu. Rosnąca liczba osób deklarujących brak chęci posiadania potomstwa może mieć swoje źródła w przemianach kulturowych, nie zaś w trudnościach finansowych.

Spadek liczby urodzeń niesie ze sobą daleko idące skutki gospodarcze, które dopiero zaczynamy dostrzegać. Malejąca populacja oznacza ograniczony dopływ siły roboczej, co bezpośrednio wpływa na wydajność produkcji i tempo wzrostu gospodarczego. Gospodarki, które opierają się na pracy fizycznej – jak budownictwo, rolnictwo czy opieka – będą szczególnie narażone na problemy kadrowe. Choć automatyzacja może częściowo złagodzić skutki niedoboru pracowników, nie jest w stanie zastąpić ich we wszystkich obszarach.

Negatywne skutki demograficznego regresu nie kończą się jednak na rynku pracy. Wraz ze spadkiem populacji spada również liczba potencjalnych innowatorów, badaczy i przedsiębiorców. Mniejsza liczba ludzi to również mniejszy zasób talentów, co w dłuższej perspektywie spowalnia rozwój technologiczny i obniża potencjał innowacyjny społeczeństw. Główne ośrodki rozwoju, takie jak duże miasta i metropolie, mogą tracić swoje przewagi związane z koncentracją kapitału ludzkiego.

Starzejące się społeczeństwa to kolejny wymiar problemu. Wzrost udziału osób starszych w populacji oznacza rosnące obciążenie systemów emerytalnych i opieki zdrowotnej. Jednocześnie zmniejsza się liczba osób w wieku produkcyjnym, co zaburza równowagę finansową systemów opartych na solidarności międzypokoleniowej. Osoby starsze z reguły rzadziej podejmują ryzyko, są mniej mobilne i mniej przedsiębiorcze, co dodatkowo ogranicza dynamikę gospodarczą.

Sytuacja ta może prowadzić do pogorszenia kondycji finansów publicznych. W warunkach spowolnionego wzrostu gospodarczego trudniej będzie obsługiwać zadłużenie państw. Przykład Japonii pokazuje, iż dług publiczny może być utrzymywany dzięki odpowiednim narzędziom, jak niskie stopy procentowe czy finansowanie długu z rynku wewnętrznego. Jednak nie każde państwo dysponuje takimi możliwościami. Dla wielu państw zachodzące zmiany demograficzne mogą oznaczać konieczność radykalnego przemyślenia strategii fiskalnych.

Dostosowanie się do nowej rzeczywistości będzie wymagało przebudowy dotychczasowych systemów społecznych i gospodarczych. Reformy emerytalne, zmiany w organizacji opieki zdrowotnej, a także nowe podejście do rynku pracy i migracji – to tylko niektóre z wyzwań, z jakimi będą musiały zmierzyć się rządy na całym świecie.

Idź do oryginalnego materiału