
Od dwóch tygodni w pleszewskich szkołach i przedszkolach publicznych funkcjonują Mobilne Strefy Ciszy, które dają dzieciom możliwość wyciszenia się, kiedy tego potrzebują. Na pomysłodawczynię tej formy pomocy najmłodszym, wylała się fala hejtu...
Mobilne Strefy Ciszy w Pleszewie w kształcie dyni, nie mają nic wspólnego z klęczeniem w kącie na grochu za karę - jak sugerują ich przeciwnicy. Tam nikt nie trafia za karę, tylko z wyboru - podkreśla Honorata Dobrowolska - dyrektorka przedszkola Misia Uszatka. Dynia to miejsce, gdzie jest cicho, ciepło i ciemno - tak Mobilną Strefę Ciszy określiła dziewczynka w tym przedszkolu. Inna - 6 latka, powiedziała, iż chciałaby mieć taką w domu, żeby chować się przed agresywnym bratem. Chłopczyk w spektrum autyzmu, do tej pory chroniący się przed hałasem słuchawkami, może spokojnie skorzystać z wyciszenia w kokonie. Inna dziewczynka powiedziała, iż chętnie sobie w tym pomedytuje.
Kokon kosztuje 600 zł, jest zrobiony z certyfikowanych materiałów, codziennie jak wszystkie zabawki i przedmioty używane przez dzieci, jest dezynfekowany parownicą z ozonatorem. Podobne kokony funkcjonują w wielu placówkach w całej Polsce i dzieci oraz pedagodzy a i rodzice, sobie to chwalą. W MiG Pleszew jest ich 80. Szkoły i przedszkola sprawdzają, jak się przyjmą. I dzieje się to mimo hejtu, który wylał się na Izabelę Świątek - zastępcę burmistrza Pleszewa. Bo jeżeli chociaż jednemu dziecku, chowającemu się w kokonie, pomoże - warto ten hejt jakoś przeżyć.
Autor:


NEWS nr 2:
N