W ostatnich dniach Straż Miejska, we współpracy z Wydziałem Infrastruktury i Zieleni, zabezpieczyła kilkanaście hulajnóg pozostawionych w sposób niezgodny z przepisami – często na środku chodnika, w przejściach dla pieszych czy w parkach. Jeszcze niedawno podobne akcje dotyczyły głównie wraków samochodów. Teraz na celowniku są jednoślady na prąd, które z założenia miały ułatwiać życie mieszkańcom, a coraz częściej stają się utrapieniem.
Hulajnogi porzucone w przypadkowych miejscach blokują przejazd wózków, utrudniają życie osobom starszym i ograniczają dostępność przestrzeni publicznej. Samorząd jasno stawia sprawę: operatorzy mają pełne możliwości techniczne, aby dbać o porządek, a jeżeli tego nie zrobią – miasto przechodzi do działań siłowych. Usunięte hulajnogi trafią na parking, operator zapłaci za ich przechowywanie, a w przypadku rażących naruszeń Straż Miejska nałoży mandaty.
Podobne problemy przeżywały już inne polskie miasta. W Gdańsku i Krakowie wprowadzono specjalne strefy parkowania hulajnóg – urządzenia można zostawić tylko w wyznaczonych punktach. W Warszawie operatorzy zostali zobowiązani do reagowania w ciągu kilku godzin na zgłoszenia mieszkańców, a w niektórych dzielnicach hulajnogi blokujące przejścia są od razu odholowywane. Z kolei w Poznaniu działa aplikacja miejska, w której mieszkańcy mogą przesłać zdjęcie źle zaparkowanego pojazdu – informacja trafia bezpośrednio do firmy obsługującej flotę.
Rozwiązanie dla naszego miasta mogłoby być połączeniem tych dobrych praktyk. Po pierwsze – wprowadzenie obowiązkowych stref postoju, w których hulajnogi będą mogły kończyć przejazd. Po drugie – zapisanie w umowach z operatorami maksymalnego czasu w usunięcie źle zaparkowanego pojazdu, np. 3–4 godzin od zgłoszenia.