Magdalena Kata z brązowym medalem wśród juniorek. Mistrzostwa seniorów będą na luzie

3 godzin temu
Na poprzednie mistrzostwa Polski U20, do Radomia, Magdalena Kata jechała z nadzieją na zdobycie medalu. Oszczepniczka rodem z Rogóźna (gm. Tomaszów Lubelski) zajmowała wówczas trzecie miejsce na krajowej liście wyników wśród juniorek do 20 lat, więc mogła powalczyć o brąz. Zajęła jednak piąte miejsce, uzyskując wynik daleki od rekordu życiowego (posłała oszczep na odległość 42.29, a jej „życiówka” wynosiła wówczas 48.57 i do dziś się nie zmieniła).W tegorocznych mistrzostwach Polski U20 we Włocławku było nieco inaczej. Wychowanka sekcji lekkoatletycznej Tomasovii Tomaszów Lubelski do zawodów przystąpiła z czwartym wynikiem wśród polskich juniorek U20, a zajęła trzecie miejsce i cieszyła się z brązowego medalu. PRZECZYTAJ TEŻ: Lekkoatletyka: Złoto i nowy rekord - Wiktoria Gajosz mistrzynią Polski! Sprinterki Tomasovii przywiozły w sumie 5 medali– To były bardzo fajne mistrzostwa. Jechałam na nie z marzeniem załapania się do czołowej szóstki. Pozycji medalowej choćby nie zakładałam, bo w tym sezonie niedomagałam. Coś było nie tak, jak powinno, co widać było po osiąganych przeze mnie wynikach. Przed mistrzostwami rzucałam na odległość poniżej 40 m. W Kownie uzyskałam wynik 39.58. Myślałam, iż to będzie mój najgorszy start w sezonie, a kilka tygodni później w Warszawie wypadłam jeszcze słabiej – osiągnęłam rezultat 37.92. Do tego zmagałam się z kontuzją. Brałam leki przeciwbólowe. Robiłam wszystko, co tylko mogłam, żeby odzyskać zdrowie i oby tylko wystartować w mistrzostwach Polski. W trakcie przygotowań do mistrzostw skupiałam się tylko na doskonaleniu techniki rzutu. Myślałam o tym, żeby jakoś przetrwać te zajęcia szkoleniowe. Nie robiłam więc sobie wielkich nadziei, gdy jechałam do Włocławka – mówi nam Magdalena Kata (ur. 29 kwietnia 2006 r. w Tomaszowie Lubelskim).W eliminacjach wystartowało dziewiętnaście zawodniczek. Magdalena Kata zajęła czwartą pozycję. Kwalifikację uzyskała w drugiej próbie, wynoszącej 43.52. W pierwszym rzucie zaliczyła 41.35. Do finału Justyna Stachyra (Wawel Kraków) weszła z nowym rekordem życiowym 50.68, będącym wynikiem lepszym od wymaganego przez PZLA minimum kwalifikacyjnego na mistrzostwa Europy U20 w fińskim Tampere (50.00). Alicja Lach (AZS Politechniki Opolskiej) uzyskała 48.25, a Małgorzata Miedziewska (AML Słupsk) – 43.81. Każda spośród trzech najlepszych zawodniczek eliminacji osiągnęła wynik na miarę kwafilikacji do finału już w pierwszym rzucie. – Do kwalifikacji podeszłam z misją na uzyskanie 43 m już w pierwszej próbie. kilka mi zabrakło do osiągnięcia tego celu. Poprawiłam się w drugim podejściu – cieszy się Magdalena Kata.W finale z udziałem najlepszych dwunastu oszczepniczek Magdalena Kata oddała cztery mierzone rzuty (na sześć podejść). Wszystkie były na odległość powyżej 44 m. W szóstej próbie uzyskała swój najlepszy wynik w okresie 45.51. – W poprzednich mistrzostwach Polski przegrałam ze stresem. Do tegorocznej rozgrywki finałowej podeszłam na ogromnym luzie. Kompletnie niczym się nie stresowałam. Wyprzedziłam najlepszą w kwalifikacjach Justynę Stachyrę, która najwyraźniej nie poradziła sobie z presją, i uzyskała zaledwie 44.31, kończąc zawody na czwartym miejscu. Ja byłam trzecia, co mnie bardzo podniosło na duchu i podbudowało przed dalszą częścią sezonu. Przed ostatnią szóstą próbą byłam już pewna brązowego medalu, więc ciśnienie już całkowicie ze mnie zeszło. Mogłam dzięki temu uzyskać najlepszy osobisty wynik w tym roku – mówi Magdalena Kata.Konkurs wygrała Alicja Lach (w finale 48.52), a srebrny medal wywalczyła Małgorzata Miedziewska (46.61). PRZECZYTAJ: Lekkoatletyka: Złoto Polaków dobyte w Czechach– Myślę, iż dużo dobrego zrobił obóz w Spale przed samymi mistrzostwami Polski. Byłam już po sesji egzaminacyjnej na uczelni. Zobaczyłam się tam z koleżankami. Atmosfera zrobiła się luźniejsza. Było miło i wesoło. Presja zeszła z mojej głowy. Dzięki temu rzucałam z większą siłą. Zdołałam też poprawić technikę rzutu. Wyniki były lepsze – tłumaczy Magdalena Kata.Start zawodniczki w Kownie na Litwie, w mityngu World Athletics Continental Tour – Bronze nie napawał optymizmem przed mistrzostwami Polski U20. – Pojechałam tam „po znajomości”. Organizatorzy tego mityngu zaprosili do udziału w zawodach moją dobrą koleżankę Gabrielę Andrukonis z klubu Podlasie Białystok. Zaproponowali jej, by przyjechała z kimś z Polski, by jej było raźniej na Litwie. Koleżanka zaproponowała mi wyjazd. Zgodziłam się, choć nie był to dla mnie dobry czas. Miałam przerwę między egzaminami na studiach. Moja energia była więc na minusie. W czwartek, 18 czerwca było święto, więc środę miałam już wolną na uczelni. Właśnie w środę przyszło mi startować w Kownie. Gabriela uzyskała wynik 46.60, a ja – 39.58. Start na Litwie był fajnym doświadczeniem, ale jednak byłam załamana z powodu tak słabego wyniku. Po zawodach wysłałam do trenera filmik z nagraniem mojego startu. Trener powiedział, iż chociaż odległości nie były duże, to jednak moje rzuty były świetne pod względem technicznym. Ja jednak byłam przybita słabymi wynikami – wspomina Magdalena Kata.Teraz oszczepniczka szykuje się do mistrzostw Polski seniorów. Zawody rozgrywane będą przez dwa dni (22, 23 sierpnia) w Bydgoszczy. Na poprzedniej setnej edycji mistrzostw, także rozgrywanych na Stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka w Bydgoszczy, wychowanka Tomasovii zajęła ósme miejsce (wśród zawodniczek w wieku do 20 lat była trzecia). Uzyskała tam nie poprawiony do dziś rekord życiowy 48.57. WIĘCEJ SPORTOWYCH INFORMACJI: Nowe wydanie "Kroniki Tygodnia" od 5 sierpnia w sprzedaży! Sprawdź, o czym piszemy– Do zawodów podejdę na luzie – zapowiada sportsmenka.Od początku tego sezonu Magdalena Kata reprezentuje AZS UMCS Lublin. W maju ubiegłego roku zdała maturę (uczyła się w LIX Liceum Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego im. Janusza Kusocińskiego w Warszawie). Planowała studiować psychologię, ale jednak zdecydowała się na anglistykę. – Gdy kończyłam liceum, to nie było mowy o anglistyce. Pomyślałam jednak, iż psychologia może być zbyt dużym wyzwaniem. Ze względu na dużą liczbę zajęć na uczelni, trudno by mi było poświęcić się treningom w takim stopniu, w jakim powinnam, żeby utrzymać się w krajowej czołówce w rzucie oszczepem. Zamierzałam studiować w Warszawie, ale lubelska uczelnia złożyła mi lepszą propozycję w kwestii edukacji. Dostałam zapewnienie, iż uczelnia pomoże mi w tym, żebym mogła godzić naukę z treningami i licznymi wyjazdami na obozy szkoleniowe. Uczelnia z Warszawy nie była w stanie zapewnić mi takich warunków. Za studiami w Lublinie przemawiał jeszcze jeden argument. Chodzi o to, iż z Lublina mam bliżej do rodzinnego domu. A moja rodzina daje mi największe wsparcie. Cokolwiek w życiu zrobię, to moi rodzice zawsze mi pomagają, choć nie zawsze moje decyzje im się podobają – mówi Magdalena Kata.
Idź do oryginalnego materiału