Pierwsze 45 minut toczyło się pod dyktando gości z Zabrza, którzy od samego początku narzucili wysoki pressing, skutecznie ograniczając ofensywne zapędy Lecha. Poznaniacy mieli ogromny problem z wyprowadzeniem piłki, a ich akcje kończyły się zwykle przed polem karnym rywala. Górnik również nie stwarzał sobie klarownych sytuacji, choć próbował, głównie z dystansu. Mimo kilku uderzeń, bramkarz Lecha, Bartosz Mrozek, nie musiał interweniować na najwyższych obrotach.
Dopiero po przerwie gospodarze zaczęli grać z większą pewnością siebie. Dwie zmiany dokonane przez trenera Nielsa Frederiksena, wprowadzenie Luisa Palmy i Alego Gholizadeha, ożywiły grę na skrzydłach. Lech gwałtownie przejął inicjatywę, a przewaga przyniosła efekt w 61. minucie. Świetne podanie Joela Pereiry wykorzystał Leo Bengtsson, który uprzedził wychodzącego z bramki Marcela Łubika i głową skierował piłkę do siatki.
Górnik po stracie gola nie potrafił wrócić do gry. W 80. minucie Lech przypieczętował zwycięstwo. Mikael Ishak dobił piłkę po strzale Palmy i interwencji Łubika, podwyższając wynik na 2:0. Zabrzanom udało się odpowiedzieć dopiero w doliczonym czasie gry. Ousmane Sow, który pojawił się na boisku z ławki rezerwowych, zaskoczył Mrozka mocnym strzałem w gąszczu obrońców. Górnik nie zdołał jednak wyrównać.
Trener Frederiksen po meczu mógł odetchnąć, ale styl gry wciąż pozostaje powodem do analizy. Lech ponownie był zespołem dwóch różnych połów, a problem ze skutecznym wejściem w mecz może być groźny w kontekście rywalizacji z silniejszymi przeciwnikami.
Dzięki sobotniemu zwycięstwu Lech Poznań ma na koncie sześć punktów po trzech kolejkach PKO BP Ekstraklasy. Teraz zespół koncentruje się na III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów – już w środę zmierzy się z serbską Crveną zvezdą Belgrad.
Lech Poznań – Górnik Zabrze 2:1 (0:0)
Bramki: 1:0 Bengtsson (61’), 2:0 Ishak (80’), 2:1 Sow (90’)
Widzów: 31 223
Sędzia: Szymon Marciniak































