
Zaniepokojenie i stanowczy apel – tak reagują kryniccy radni na plany likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu im. dr. Józefa Dietla. Sprawa dotyczy bezpieczeństwa kobiet nie tylko z Krynicy-Zdroju, ale i całego regionu. Niestety sprawa wydaje się być już przesądzona. Zamykanie porodówek z powodu braku kobiet chcących rodzić dzieci to nie problem tylko Sądecczyzny. Dramatyczna demografia dotyczy całej Polski, a szpitale w Małopolsce zamknęły swoje oddziały już w Brzesku, Proszowicach i Olkuszu…
Oddział do zamknięcia? Społeczność mówi: „Nie!”
W ostatnich dniach pojawiła się informacja o możliwym zamknięciu oddziału ginekologiczno-położniczego w krynickim szpitalu. Choć powody tej decyzji mogą być natury ekonomicznej oraz demograficznej (spadająca liczba porodów), radni gminni alarmują, iż to krok w stronę poważnych problemów zdrowotnych i społecznych.
Radni Bartosz Bulanda i Marcin Dara, wspólnie z radnymi Rady Miejskiej, 11 czerwca wystosowali oficjalne pismo do przewodniczącej Rady Miejskiej Marii Lelito. W dokumencie apelują o zdecydowane działania: zwołanie posiedzenia adekwatnej komisji, zaproszenie do rozmów dyrekcji szpitala i przedstawicieli władz powiatowych oraz wypracowanie stanowiska Rady, które trafi do odpowiednich instytucji.
– W 2010 r. w krynickim Szpitalu przyszło na świat niemal 1000 dzieci. W 2024 r. liczba porodów wyniosła już tylko 337 i z każdym miesiącem obserwujemy jej dalsze spadki, a w pierwszym półroczu 2025 r. urodziło się już tylko 140 dzieci – podaje na łamach Gazety Krakowskiej Maria Olszowska, dyrektor Biura Promocji i Wspierania Organizacji Pozarządowych starostwa powiatowego w Nowym Sączu. W ubiegłym roku oddział ginekologiczno-położniczy oraz część noworodkowa poniosły stratę w wysokości 4,85 mln zł.
Nie tylko porody – chodzi o życie i zdrowie kobiet
Zamknięcie oddziału to nie tylko koniec porodówki. To odcięcie kobiet od podstawowej opieki ginekologicznej. Najbliższy oddział tego typu znajduje się w Nowym Sączu – około 40 kilometrów od Krynicy. W sytuacjach nagłych może to oznaczać dramatyczne konsekwencje. Transport trwający co najmniej 40 minut może zadecydować o zdrowiu, a choćby życiu matki i dziecka, alarmują radni miejscy.
Temat już na komisjach. Radni walczą dalej
Sprawa nie została przemilczana – temat planowanej likwidacji został już poruszony podczas posiedzenia Komisji Uzdrowiskowej i Komisji Rewizyjnej, które odbyło się 23 czerwca.
– Naszym obowiązkiem jako radnych jest dbałość o bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców. Nie możemy pozwolić na wycofywanie się z tak podstawowych świadczeń medycznych – podkreślają samorządowcy.