Kraków bez Mostu Grunwaldzkiego. Mieszkańcy zdali egzamin, ale to dopiero początek drogowej próby

6 godzin temu

To miał być komunikacyjny armagedon. W poniedziałkowy poranek krakowianie po raz pierwszy zmierzyli się z codziennością bez Mostu Grunwaldzkiego – i choć nerwów nie brakowało, paraliżu miasta też nie było. Poranne korki? Owszem, ale mniejsze niż przewidywano. Odpowiedź mieszkańców na zamknięcie jednej z najważniejszych arterii tramwajowych w Krakowie okazała się zaskakująco rozsądna.

Most został zamknięty dla ruchu tramwajowego i kołowego w sobotę, ale to właśnie poniedziałek – dzień szkolny i roboczy – był pierwszym poważnym testem dla nowej organizacji transportu w tej części miasta.

Zaskakujący spokój… z wyjątkami

Ruch w newralgicznych punktach był od rana wspomagany przez obecność policjantów, którzy kierowali ruchem m.in. przy rondzie Grunwaldzkim, węźle Korona czy moście Piłsudskiego. To pomogło w utrzymaniu względnej płynności, choć nie obyło się bez zatorów.

Najbardziej zatkała się ulica Barska, która – jako jedno z głównych połączeń objazdowych – gwałtownie się zakorkowała. W godzinach porannego szczytu problemy wystąpiły też na ul. Powstańców Wielkopolskich, Nowohuckiej oraz na dojazdach do ronda Matecznego. Kalwaryjska i Konopnicka zniosły zwiększony ruch stosunkowo dobrze, ale kierowcy musieli wykazać się cierpliwością, szczególnie przy sygnalizacjach zmienionych na potrzeby priorytetu tramwajowego.

Komunikacja miejska zdezorganizowana

Największe trudności nie dotyczyły jednak kierowców, ale pasażerów komunikacji miejskiej. Tramwaje nie mogą przejeżdżać przez Wisłę, przez co od strony Dębnik kurs kończy się przy ICE Kraków. Tam pasażerowie muszą się przesiąść do autobusów, które kursują objazdami, lub przejść pieszo na drugą stronę Wisły.

Dla wielu pasażerów to nowa sytuacja – widok ludzi biegnących w stronę przystanków czy szukających adekwatnego autobusu był powszechny. Choć uruchomiono dodatkowe linie, jak 784 czy 722, ich częstotliwość – szczególnie w porannym szczycie – budziła zastrzeżenia. Część mieszkańców sugerowała, iż również od strony Kazimierza powinien kursować dwukierunkowy tramwaj, np. do przystanku przy Orzeszkowej.

Prawdziwy test dopiero przed nami

Choć poranek można uznać za umiarkowanie spokojny, popołudnie może okazać się znacznie trudniejsze. Powroty do domów pokażą, jak działa system objazdów i czy komunikacja miejska podoła zwiększonemu obciążeniu.

Remont Mostu Grunwaldzkiego potrwa 10 miesięcy. W tym czasie przez siedem miesięcy nie będą mogły po nim przejeżdżać samochody, a przez ponad pięć miesięcy – tramwaje. To oznacza niemal rok codziennych prób, testów cierpliwości i adaptacji do nowej, niełatwej rzeczywistości.

Idź do oryginalnego materiału