Dziś rozpoczynają się akcje protestacyjne kolejarzy z całej Polski.
Będą oni protestować także w Warszawie przy ulicy Marywilskiej na wysokości punktu przeładunkowego PKP Cargo. Demonstracje mają potrwać do środy. Kolejarze sprzeciwiają się m.in. faworyzowaniu transportu drogowego.
Jak mówi prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce, kolej towarowa w kraju usycha.
– W wyniku działań lobbingu samochodowego od wielu lat jest prowadzona antykolejowa polityka transportowa państwa. Wszystkie przewozy, również ciężkie, przechodzą do transportu drogowego. Natomiast polska kolej usycha. My za to płacimy miejscami pracy, a transport drogowy się rozwija – zauważa Leszek Miętek.
Część ulicy Marywilskiej w Warszawie zostanie zablokowana na kilka dni.
– Od godziny 10.00 do 14.00 będziemy blokować część pasa ruchu drogowego. Nam chodzi o to, żeby zwrócić uwagę na przewóz towaru koleją. Na Marwilskiej jest Cargo Connect. To firma kontenerowa i tam właśnie jest przeładunek z wagonów kontenerów na samochody – mówi przewodniczący Związku Zawodowego Maszynistów PKP Cargo w Warszawie Edmund Machal.
Miętek zaznacza, iż nie chodzi o przyznanie dotacji, ale o wprowadzenie równych warunków konkurencji.
– Nie może być sytuacji tego typu, iż samochody ciężarowe w 90 proc. korzystają z bezpłatnych dróg, które są budowane i utrzymywane na koszt skarbu państwa, czyli każdego z nas. Natomiast kolej musi za każdy kilometr dostępu do infrastruktury płacić bardzo duże pieniądze. Energia trakcyjna, którą płacimy, jest najdroższa w Europie – zauważa.
Ponadto na faworyzowaniu transportu drogowego cierpi środowisko.
– Na setki kilometrów, bo to nie chodzi o przewozy ciężkie na kilkadziesiąt kilometrów, tylko na setki kilometrów są położone kruszywa, materiały budowlane, chemia, nawozy sztuczne. Wszyscy mówią o ociepleniu klimatu, o tym, iż nam się planeta spali. Zamyka się kopalnie, zamyka się elektrownie węglowe, a nikomu nie przeszkadza, iż trzeba uruchomić sto tirów do przewiezienia kruszywa, które mogą być przewiezione jednym pociągiem – dodaje Miętek.
Efektem polityki demontażu kolei towarowej są zwolnienia grupowe.
– Jeśli chodzi na przykład o spółkę Cargo, w zeszłym roku cztery tysiące pracowników zapłaciło swoimi miejscami pracy. Szykowane są kolejne zwolnienia w tym roku i w przyszłym, to będzie kolejnych około dwóch tysięcy pracowników. Pojawia się pytanie, w jaki sposób będą realizowane duże inwestycje typu CPK, koleje dużych prędkości, elektrownia jądrowa. Czy te miliony ton kruszyw będą wożone tirami, bo po prostu pracowników operacyjnych się zwolni – mówi Miętek.
Maszyniści kolejowi jeszcze w ubiegłym roku zwracali się z tym problemem z prośbą o interwencję zarówno do ministra infrastruktury, jak i premiera. Ich działania nie przyniosły jednak efektu.