Czy Polsce grozi blackout? Ostrzeżenie na lato 2025 brzmi coraz poważniej. Lato może przynieść więcej niż tylko upały. Letnie miesiące 2025 roku mogą przynieść nie tylko rekordowe temperatury, ale też nieoczekiwane przerwy w dostawie prądu.

Zdjęcie poglądowe. Fot. Pixabay
Prezes Pracowni Finansowej ostrzega, iż ryzyko blackoutu w Polsce jest realne – i rośnie. Główne zagrożenie? Skumulowane obciążenie systemu energetycznego, niewydolna infrastruktura i niestabilna pogoda.
W tle rozgrywa się wyścig z czasem. Operatorzy sieci mają coraz mniej przestrzeni buforowej, a każde większe załamanie pogody – burza, skwar, gwałtowne spadki ciśnienia – może zachwiać równowagą między produkcją a zużyciem. A wtedy wystarczy niewielki impuls, by zgasło światło w dziesiątkach miast jednocześnie.
Ryzyko nie tylko na papierze. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu
Wielu specjalistów przypomina, iż blackout to nie abstrakcyjne pojęcie, a techniczny stan kryzysowy, który może nastąpić w ciągu kilku minut. Polska sieć energetyczna jest starzejąca się i podatna na przeciążenia. W ostatnich latach nie nadążała za skokowym wzrostem zużycia energii, który napędzają nowe technologie, e-mobilność i rosnąca liczba urządzeń chłodzących.
Do tego dochodzą wyzwania związane z transformacją energetyczną. OZE – choć potrzebne i wspierane – działają niestabilnie. Wiatru nie da się zaprogramować, a słońce bywa kapryśne. W rezultacie, choć udział odnawialnych źródeł energii rośnie, nie zapewniają one gwarancji stałych dostaw w chwilach krytycznych.
Społeczny niepokój narasta. Jedni kupują agregaty, inni przewracają oczami
W mediach społecznościowych pojawiły się już dziesiątki postów o przygotowaniach do „czarnego scenariusza”. Sprzedaż agregatów prądotwórczych i powerbanków rośnie. Niektórzy planują zakup zapasowych butli gazowych, inni – zestawów świec i latarni LED.
Są też tacy, którzy bagatelizują ryzyko i traktują ostrzeżenia jako panikę bez pokrycia. Jednak coraz więcej sygnałów od ekspertów pokazuje, iż warto mieć plan awaryjny – zwłaszcza w dużych aglomeracjach, gdzie awaria sieci może unieruchomić nie tylko gospodarstwa domowe, ale i szpitale, sygnalizację świetlną, transport publiczny czy serwery firmowe.
Infrastruktura nie nadąża. Rząd pod presją
Rząd i operatorzy systemu elektroenergetycznego deklarują, iż modernizacja trwa, ale przyznają, iż proces wymaga czasu i środków. Pojawiają się głosy, iż do tej pory brakowało realnego planu zabezpieczenia sieci na czas ekstremalnych zjawisk pogodowych. Niektóre inwestycje odkładano latami, a teraz trzeba je realizować w trybie przyspieszonym – często w atmosferze napięcia i niepewności.
Na stole leżą propozycje zwiększenia rezerw mocy, lepszej koordynacji z operatorami systemów lokalnych i szybszego wprowadzania inteligentnych rozwiązań zarządzania energią. Problem polega na tym, iż technologii nie da się wdrożyć z dnia na dzień. A upały nie będą czekać.
Co dalej? Nadchodzące tygodnie mogą okazać się kluczowe
W lipcu i sierpniu zużycie energii zwykle sięga szczytów. Klimatyzatory pracują bez przerwy, a przemysł działa na pełnych obrotach. choćby niewielka awaria jednej z większych elektrowni lub przeciążenie na głównym węźle przesyłowym może uruchomić efekt domina.
Czy Polska jest gotowa? Zdania są podzielone. Infrastruktura pamięta czasy PRL, a choć część sieci została zmodernizowana, najważniejsze ogniwa systemu przez cały czas są narażone na przeciążenia. W tej sytuacji każda godzina bez prądu może kosztować miliony złotych, nie wspominając o kosztach społecznych i politycznych.
Jeśli blackout się wydarzy, będzie to nie tylko test dla systemu energetycznego, ale i dla zaufania obywateli do instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. A to zaufanie – jak wiadomo – trudniej odbudować niż sieć wysokiego napięcia.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl