Kania Gostyń przerwała serię porażek, ale po meczu z Wartą Międzychód wielkiej euforii nie ma

4 godzin temu

W 11. kolejce Kania Gostyń podejmowała Wartę Międzychód. Po serii czterech porażek drużynie Grzegorza Wosiaka trafił się rywal, który też ostatnio był „mocno poodbijany”. Warta dwa ostatnie mecze przegrała. Nie zdobyła gola, a sama straciła ich aż jedenaście. Sobotni rywal ma nieszczelną defensywę, ale w ataku, mimo dwóch ostatnich niepowodzeń prezentuje się nieźle i jest w czołówce klasyfikacji zdobytych goli.

W Gostyniu przydałby się VAR. Kontrowersyjny rzut karny

Piłkarze Kani Gostyń ruszyli do ataku od początku spotkania. Już w 5. minucie Jakub Harendarz dostał podanie w pole karne, ale nie opanował piłki naciskany przez defensorów Warty. W 10. minucie napastnik Kani Gostyń stanął przed kolejną szansą na zdobycie gola, ale przegrał pojedynek z dobrze dysponowanym golkiperem gości. Po chwili wydawało się, iż przyjezdnych już nic nie uchroni przed stratą gola. W polu karnym Warty sfaulowany został Dawid Przybyszewski. Sam poszkodowany podszedł do karnego i... posłał piłkę nad bramką gości. W momencie gdyby piłkarze Kani marnowali kolejne okazje na zdobycie gole, Warta objęła prowadzenie z rzutu karnego. Na murawę upadł Krzysztof Dymarski i został trafiony w rękę podpierającą. Sędzia uznał to za przewinienie. Kania mogła doprowadzić do remisu, ale w 21. minucie golkiper Warty po raz kolejny zachował czyste konto, tym razem po strzale Dawida Przybyszewskiego.

Piłkarze Kani Gostyń wykazali się dużym charakterem

Po zmianie stron gospodarze chcieli jak najszybciej doprowadzić do remisu. Już w 47. minucie Jakub Harendarz rozgrzał golkipera Warty. Minutę później na indywidualną akcję zdecydował się Alan Jankowiak i po jego strzale piłka odbiła się od słupka. Miejscowi doprowadzili do remisu w 73. minucie. W polu karnym sfaulowany został Jakub Harendarz. Tym razem do rzutu karnego podszedł Błażej Danielczak. Piłka po strzale lewonożnego pomocnika odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Gospodarze długo z prowadzenia się nie cieszyli, bo po dośrodkowaniu z rzutu rożnego po raz drugi w tym meczu piłkę do bramki Kacpra Przybylskiego skierował Denis Maćkowiak. Czasu do końca meczu dużo nie zostało, ale w doliczonym czasie gry gospodarze doprowadzili do remisu. Dośrodkowanie Daniela Tomaszewskiego wykorzystał Michał Jernaś.

Kania Gostyń straciła dwa punkty, a nie zdobyła jeden

- Uważam, iż dzisiaj straciliśmy dwa punkty, a nie jeden zdobyliśmy. Oczywiście mogło choćby tego jednego nie być, bo bramkę strzeliliśmy w doliczonym czasie gry. Były okazje wcześniej, żeby zdobyć gole, ale w kolejnym meczu sytuacji nie potrafimy zamienić na bramki. Pracujemy na treningach, żeby poprawić skuteczność. Nie wygląda to źle, ale przychodzi do meczu, piłka drogi do bramki nie potrafi znaleźć. Przegraliśmy wcześniejsze cztery mecze. Dzisiaj rywalizowaliśmy z sąsiadem z tabeli i zależało nam bardzo, żeby wygrać. Od samego początku jednak sami sobie robiliśmy pod górkę. Nie wykorzystaliśmy jednej okazji, za chwilę rzutu karnego. Za moment to goście mieli jedenastkę. Wkładamy w ten mecz dużo siły, zdrowia, ale efekt nie jest zadowalający. Zawsze jest lepiej, jak zdobywasz jedno oczko niż nic. Będę się jednak upierał, iż przy tych stworzonych sytuacjach powinniśmy ten mecz wygrać. Wiedzieliśmy jak gra Warta. Mieliśmy świadomość, iż są groźni przy stratach piłki w strefie wysokiej, a mimo wszystko nie potrafiliśmy nad tym zapanować i kilka razy nas groźnie skontrowani – podsumował trener Kani Gostyń Grzegorz Wosiak.

Kania Gostyń – Warta Międzychód 2 : 2 (0 : 1)
0 : 1 – Denis Maćkowiak – z rzutu karnego (16')
1 : 1 – Błażej Danielczak – z rzutu karnego (73')
1 : 2 – Denis Maćkowiak (80')
2 : 2 – Michał Jernaś (90+3)
Kania: Przybylski – Tomaszewski, Krzyżostaniak, Golniewicz, Dymarski, Klabiński (64' Zapłacki), Michalak (58' Kręgielczak), Danielczak, Jankowiak, Przybyszewski (76' Jernaś), Harendarz (76' Wosiak)

Idź do oryginalnego materiału