Jak wyłoniony zostanie nowy Dalajlama – i kto może nim zostać?

15 godzin temu

Dalajlama potwierdził w środę, iż po jego odejściu instytucja ta będzie kontynuowana i pojawi się kolejny duchowy przywódca tybetańskich buddystów. Oświadczenie to zostało wydane podczas uroczystości z okazji jego 90. urodzin.

Jak podkreślił, wiele osób – w tym duchowi liderzy różnych szkół buddyzmu tybetańskiego, członkowie parlamentu i rządu na uchodźstwie w Dharamsali oraz wyznawcy z całego świata, w tym Chin i samego Tybetu – poprosiło go o dalsze podtrzymywanie tej tradycji. „W odpowiedzi na te liczne prośby potwierdzam, iż instytucja Dalajlamy będzie kontynuowana” – zaznaczył duchowny.

Słowa te padły w momencie, gdy do McLeodganj w Dharamsali – miejsca zamieszkania Dalajlamy i duchowego centrum Tybetańczyków na uchodźstwie – przybyli mnisi i uczeni z całego świata, aby świętować jego jubileusz. Oprócz uroczystości zaplanowano trzydniową konferencję religijną, której przewodniczyć będzie sam Dalajlama.

Wybór nowego Dalajlamy ma nie tylko religijne, ale również strategiczne znaczenie. Tradycyjnie nowy Dalajlama jest wskazywany po śmierci poprzednika, po długich i złożonych poszukiwaniach duchowych. jeżeli obecny Dalajlama zdecyduje się ujawnić szczegóły dotyczące swojego następcy jeszcze za życia, będzie to historyczna zmiana w stosunku do obowiązujących dotąd zasad. Treść jego wypowiedzi – i to, co postanowi przemilczeć – będzie bacznie śledzona zarówno przez USA, jak i przez Indie i Chiny.

Dalajlama, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, przebywa w Indiach od 1959 roku, kiedy to zbiegł z Tybetu po stłumieniu tamtejszego powstania przez chińskie wojska. Pekin nie uznaje jego pozycji i oskarża go o separatyzm. W środę chińskie władze natychmiast zareagowały na jego słowa, twierdząc, iż tylko one mają prawo zatwierdzić nową reinkarnację Dalajlamy.

Indie, które od ponad sześciu dekad goszczą duchowego przywódcę i jego zwolenników, także żywo interesują się przyszłością instytucji. W czwartek minister Kiren Rijiju powiedział na konferencji prasowej, iż tylko Dalajlama ma prawo decydować o swoim następcy, zgodnie z wielowiekową konwencją i tradycją.

Stany Zjednoczone, od dawna wspierające ruch tybetański jako przykład walki o prawa człowieka, również będą chciały mieć wpływ na to, czy i jak instytucja Dalajlamy będzie trwać. Dlatego pytania o to, kto wskaże nowego Dalajlamę, czy Chiny mogą zostać pominięte – a może pojawi się dwóch kandydatów – nabierają coraz większej wagi.

Jak przebiega wybór Dalajlamy?

Wyłanianie nowego Dalajlamy to rytuał oparty na duchowych wierzeniach i setkach lat tradycji. Każdy Dalajlama uważany jest za kolejne wcielenie Awalokiteśwary – bodhisattwy miłosierdzia – i kontynuuje linię reinkarnacji.

Proces zaczyna się po okresie żałoby. Specjalna komisja lamów analizuje różne znaki – m.in. kierunek dymu z kremacji poprzednika, miejsce jego śmierci i wizje wyroczni, np. tej z jeziora Lhamo Latso – aby zlokalizować miejsce narodzin nowego wcielenia.

Kiedy zostanie wskazanych kilku kandydatów (najczęściej chłopców urodzonych niedługo po śmierci Dalajlamy), przechodzą oni testy, by potwierdzić, iż rzeczywiście są jego reinkarnacją. Następnie rozpoczynają wieloletnią naukę, obejmującą zarówno doktrynę buddyjską, jak i przygotowanie do roli przywódcy duchowego. Sam Dalajlama przyznał, iż nie ma przeciwwskazań, by jego kolejnym wcieleniem była kobieta.

Kim jest obecny Dalajlama i jak został odnaleziony?

Obecny, 14. Dalajlama – Tenzin Gyatso – przyszedł na świat jako Lhamo Dhondup 6 lipca 1935 roku w ubogiej rolniczej rodzinie w rejonie w tej chwili należącym do chińskiej prowincji Qinghai. Gdy miał dwa lata, został rozpoznany jako reinkarnacja poprzedniego Dalajlamy.

Grupa lamów przez cztery lata prowadziła poszukiwania i uznała chłopca za inkarnację po tym, jak rozpoznał przedmioty należące do swojego poprzednika, mówiąc: „To moje”. Choć większość poprzednich Dalajlamów urodziła się w Tybecie, zdarzały się wyjątki – jeden przyszedł na świat w Mongolii, a inny w obecnych Indiach.

W marcu 1959 roku, po upadku powstania przeciw chińskim rządom, młody Dalajlama opuścił Tybet w przebraniu, przemierzając Himalaje na koniu i pieszo. Do Indii dotarł 31 marca. Dziś mieszka tam ok. 100 tys. tybetańskich uchodźców, których duchowym liderem pozostaje Dalajlama.

Co mówi Dalajlama o swojej reinkarnacji?

30 czerwca, przemawiając w McLeodganj do tysięcy wiernych i mnichów, Dalajlama stwierdził: „Zostaną ustalone zasady, dzięki którym instytucja Dalajlamy będzie mogła istnieć dalej”. Zapewnił również, iż choć ma 90 lat, czuje się dobrze i zamierza przez cały czas służyć Dharmie i wszystkim istotom.

W książce „Voice for the Voiceless” z marca 2025 roku duchowny zasugerował, iż jego kolejne wcielenie pojawi się w „wolnym świecie” – a nie w Chinach czy kontrolowanym przez nie Tybecie. W przeszłości mówił, iż inkarnacja mogłaby mieć miejsce w Indiach.

Dla wielu Tybetańczyków myśl o odejściu Dalajlamy jest przytłaczająca. Tenzin Jigme, 39-letni pracownik rządu na uchodźstwie, powiedział ze łzami w oczach: „Dzięki niemu żyjemy w wolnym świecie”. Dodał: „Dla nas to ojciec narodu. Potrzebujemy jego kontynuacji, potrzebujemy kogoś, kto przypomni światu, czym jest współczucie”.

Czy istniało ryzyko, iż nie będzie kolejnego Dalajlamy?

W przeszłości Dalajlama nie wykluczał takiej możliwości. W 2011 roku stwierdził, iż gdy osiągnie 90 lat, podejmie decyzję, czy instytucja powinna trwać. W 2014 roku, podczas szczytu laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, podkreślił, iż wszystko zależy od narodu tybetańskiego.

W rozmowie z BBC powiedział, iż nie ma gwarancji, iż przyszły Dalajlama będzie godny tej roli – i lepiej zakończyć tradycję za jego życia, niż dopuścić do kompromitacji instytucji. Profesor Dibyesh Anand zauważył jednak, iż choć przyszłość instytucji pozostaje niepewna, jest ona wyjątkowo trwała – bardziej niż niejedno państwo.

Nawet jeżeli kolejni Dalajlamowie nie będą mieli władzy politycznej, pozostaną duchowym centrum narodu tybetańskiego i autorytetem w buddyzmie tybetańskim.

Jak wygląda stanowisko Chin?

Chiny utrzymują, iż tylko ich rząd ma prawo zatwierdzać reinkarnacje Dalajlamy – traktują to jako element suwerenności narodowej. Od 2007 roku obowiązuje prawo, zgodnie z którym każda reinkarnacja tybetańskiego „żywego Buddy” musi uzyskać państwowe zatwierdzenie.

Władze chińskie konsekwentnie twierdzą, iż przyszły Dalajlama musi urodzić się w Chinach, a każdy wybrany za granicą będzie uznany za nielegalnego. Jednym z filarów chińskiej procedury jest rytuał „złotej urny” – losowania spośród kandydatów wprowadzony przez dynastię Qing w XVIII wieku.

W środę chińskie MSZ przypomniało, iż również w przypadku Panczenlamy – drugiej najważniejszej postaci buddyzmu tybetańskiego – decydujący głos ma Pekin. Rzecznik ministerstwa powiedział, iż Chiny szanują wolność religijną, ale reinkarnacja podlega ścisłym regulacjom.

Dalajlama jednak odrzuca złotą urnę jako pozbawioną duchowego znaczenia. W 1995 roku rozpoznał on sześcioletniego chłopca jako reinkarnację Panczenlamy. Dziecko zostało gwałtownie uprowadzone przez władze chińskie, a jego los do dziś pozostaje nieznany. Chiny wskazały wówczas własnego Panczenlamę, uznawanego przez wielu Tybetańczyków za nielegalnego.

To wydarzenie sprawiło, iż Tybetańczycy w diasporze sprzeciwiają się każdemu przyszłemu wyborowi Dalajlamy na terytorium Chin. Obawiają się, iż wskazane tam dziecko również mogłoby zostać porwane lub zmanipulowane.

Zdaniem prof. Ananda Chiny próbują zdezintegrować wspólnotę tybetańską poprzez strategię „dziel i rządź”. Pojawienie się dwóch Dalajlamów – jednego wybranego na wygnaniu, drugiego przez Pekin – wydaje się coraz bardziej realne. Taki scenariusz byłby bezprecedensowy i stworzyłby ogromne trudności, szczególnie dla Tybetańczyków w kraju, którzy byliby zmuszeni do wyrażania lojalności wobec Chin.

Chiny mogłyby też wykorzystać sytuację, aby naciskać na zagraniczne rządy, by marginalizowały tybetańskie organizacje na uchodźstwie. Anand przewiduje, iż próba narzucenia przez Pekin własnego Dalajlamy stanie się źródłem długofalowej niestabilności i może obrócić się przeciwko chińskim władzom.

W wywiadzie z 2019 roku Dalajlama sam przyznał: „Jeśli w przyszłości zobaczycie dwóch Dalajlamów – jednego z wolnego świata i jednego wybranego przez Chiny – nikt nie zaufa temu drugiemu”. Dodał też żartobliwie, iż będzie to dodatkowy kłopot dla Pekinu.

Dlaczego USA i Indie są tym zainteresowane?

Dla Indii, gdzie mieści się siedziba rządu tybetańskiego na uchodźstwie, przyszłość Dalajlamy ma wymiar strategiczny – dotyczy bezpieczeństwa narodowego i relacji z Chinami. Tybetańska diaspora w Indiach daje Nowemu Delhi polityczne narzędzie wpływu na region Himalajów.

Stany Zjednoczone od lat wspierają Tybetańczyków – również poprzez CIA w latach 50. – a w tej chwili opowiadają się za ich prawem do samodzielnego wyboru duchowego przywódcy. W 2020 roku prezydent Donald Trump podpisał ustawę TPSA, która potwierdzała to stanowisko i wprowadzała sankcje wobec chińskich urzędników ingerujących w proces reinkarnacji.

Według Ananda, poparcie Zachodu dla Tybetańczyków stanie się jednym z elementów rywalizacji USA z Chinami, a także Chin z Indiami – zarówno religijnie, jak i geopolitycznie.

Idź do oryginalnego materiału