To był bardzo nieudany weekend dla podlaskich trzecioligowców. Rezerwy białostockiej Jagiellonii zaliczyli kolejną porażkę - tym razem u siebie z GKS Wikielec. Atutu własnego boiska nie wykorzystał też zespół ŁKS Łomża, który zremisował z sąsiadem w tabeli: Bronią Radom. przez cały czas trwa czarna seria suwalskich Wigier, które przegrały 1:2 w Płocku z rezerwami Wisła II. To była 12 porażka rezerw Jagiellonii i tym boleśniejsza, bo zespół GKS Wikielec to rywal absolutnie w zasięgu żółto-czerwonych. Duże rozczarowanie wykazał Tomasz Kulhawik, trener Jagiellonii II mówił o dużym rozczarowaniu porażką. Szkoleniowiec podkreślił, iż był to mecz, którego jego drużyna nie powinna przegrać, a taki scenariusz jest dla nich najgorszy. Żałował straconych punktów, uważając, iż zespół zasłużył na więcej.
Największym powodem do zmartwienia jest brak skuteczności Jagiellonii w zdobywaniu bramek. W opinii trenera jego gracza byli zbyt mało "pazerni" w decydującej fazie meczu. Kulhawik zauważył również brak zawodnika, który potrafiłby przełamać defensywną taktykę przeciwnika, mimo stwarzania modelowych okazji. Skomentował, iż w ich przypadku często powtarza się sytuacja, w której drużyna gra i tworzy akcje, ale ostatecznie przegrywa, co potwierdziła bramka stracona po kontrataku rywali, ustalająca wynik na 0:1.
Kibice w Łomży nie obejrze