Dramatyczne prognozy dla Polski. Rząd przygotowuje się na kryzys

2 godzin temu

Najnowsze dane z początku 2025 roku pokazują coś, o czym politycy wolą milczeć – Polki rodzą dzieci w tempie tak niskim, iż w perspektywie kilku dekad grozi nam dosłowne wymarcie. Wskaźnik dzietności spadł do rekordowego poziomu 1,03, co oznacza, iż każde kolejne pokolenie będzie aż o połowę mniej liczne niż poprzednie.

Fot. Warszawa w Pigułce

Serwis Birth Gauge, monitorujący globalne trendy demograficzne, wskazuje, iż Polska znalazła się na trzecim miejscu od końca wśród państw OECD – niższe wskaźniki mają tylko Chile i Korea Południowa. Jeszcze w 2017 roku wskaźnik wynosił 1,45 – oznacza to spadek o ponad 30% w ciągu zaledwie ośmiu lat.

Bez litości – liczby mówią same za siebie
W pierwszych czterech miesiącach 2025 roku w Polsce urodziło się tylko 76,7 tys. dzieci, czyli o ponad 10% mniej niż rok wcześniej. jeżeli trend się utrzyma, w całym 2025 roku liczba urodzeń spadnie do około 225 tys. – najniższego wyniku od zakończenia II wojny światowej. Dla porównania – jeszcze w 2017 roku rodziło się ponad 400 tys. dzieci rocznie.

GUS potwierdza, iż już 2024 rok zakończył się historycznym minimum – 252 tys. urodzeń. Jednak 2025 rok zapowiada się jeszcze gorzej. Wskaźnik dzietności na poziomie 1,03 to mniej niż połowa wartości niezbędnej do zastępowalności pokoleń (2,1).

Dlaczego Polki nie chcą rodzić?
Paradoksalnie, problem nie wynika z kryzysu gospodarczego – sytuacja ekonomiczna jest znacznie lepsza niż 20 lat temu, gdy bezrobocie przekraczało 20%. Wówczas wskaźnik dzietności wynosił 1,22 – wyższy niż obecnie. Dziś, mimo stabilniejszej gospodarki, młodzi Polacy odkładają decyzję o dzieciach na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Kulturowe i społeczne przemiany sprawiają, iż życie bez potomstwa staje się coraz bardziej akceptowane, a choćby atrakcyjne. Podróże, rozwój kariery i samorealizacja mają dla wielu większą wartość niż rodzicielstwo. Malejąca liczba małżeństw dodatkowo pogłębia problem – w pierwszych czterech miesiącach 2025 roku zawarto tylko 17,9 tys. ślubów, o 2 tys. mniej niż rok wcześniej.

Struktura wiekowa pogłębia kryzys
Kobiety z wyżu demograficznego lat 80. wchodzą już w wiek, w którym naturalna płodność wyraźnie spada. Z kolei młodsze roczniki, które teraz wchodzą w okres rozrodczy, są znacznie mniej liczne. To oznacza, iż choćby gdyby zmieniły się postawy społeczne, potencjał reprodukcyjny jest coraz mniejszy.

Gospodarka pod presją
Konsekwencje tego trendu będą dramatyczne dla polskiej gospodarki i systemu emerytalnego. Już teraz na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada 72 w wieku nieprodukcyjnym – w 2010 roku było ich 55. Prognozy mówią, iż w 2050 roku 40% Polaków będzie w wieku poprodukcyjnym, a w 2060 roku aż 64%. To oznacza, iż system emerytalny w obecnej formie stanie się niewydolny.

Zmniejszająca się liczba osób w wieku produkcyjnym spowoduje też braki kadrowe, szczególnie w zawodach wymagających wysokich kwalifikacji. Polska może stanąć przed wyborem: sprowadzać masową siłę roboczą z zagranicy albo pogodzić się z gospodarczą stagnacją.

Fiasko polityki prorodzinnej
Programy takie jak 800 plus poprawiły sytuację materialną rodzin, ale nie wpłynęły na decyzje o posiadaniu dzieci. Liczba urodzeń spadała właśnie w okresie ich wprowadzania. Eksperci wskazują, iż konieczne są bardziej kompleksowe i odważne rozwiązania – takie jak węgierskie zwolnienie z podatku dla matek z co najmniej trójką dzieci.

Polska w światowych rankingach
Wskaźniki dzietności w Polsce są jednymi z najniższych w świecie. Dla porównania: Francja ma poziom 1,56, Holandia 1,39, Bułgaria 1,57. Polska należy do ścisłej grupy państw z największą zapaścią demograficzną, mimo iż nie jest krajem najbardziej rozwiniętym gospodarczo.

Czy Polska przetrwa XXI wiek?
Jeśli nic się nie zmieni, do końca tego stulecia liczba ludności może spaść do 10 milionów. To oznaczałoby zapaść porównywalną do największych katastrof w dziejach ludzkości, choć rozłożoną w czasie.

Eksperci ostrzegają: potrzebna jest rewolucja w podejściu państwa do kwestii demograficznych. Bez radykalnych zmian Polska może stać się pierwszym krajem, który sam „zrezygnował” z własnej przyszłości.

Idź do oryginalnego materiału