Linda Slater przez dwa lata czekała, aby móc zabrać wnuki na plac zabaw niedaleko swojego domu w Calgary.
Wreszcie jej się to udało, choć kosztowało ją to 33 tysiące dolarów. – „Mogę chodzić bez cierpienia” – przyznała.
W czerwcu 83-latka wydała całe swoje oszczędności emerytalne na operację wymiany lewego kolana w prywatnej klinice chirurgicznej w Toronto.
Na prywatne leczenie zdecydowała się po tym, jak w publicznym systemie przez dwa lata bezskutecznie czekała na konsultację ortopedyczną.
– „Miałam poczucie, iż utknęłam i nie wiem, co dalej robić” – powiedziała Slater w rozmowie z dr. Brianem Goldmanem, prowadzącym program White Coat, Black Art w CBC.
Tak jak Slater, wielu Kanadyjczyków rezygnuje z emerytalnych oszczędności lub korzysta z GoFundMe, by sfinansować operacje stawów i uwolnić się od bólu.
Nie wszyscy jednak chcą lub mogą wydawać pieniądze w ten sposób.
Rozmówcy programu podkreślali, iż nie powinni dopłacać do operacji, które w systemie publicznym są refundowane.
– „To nam się należy. Nie jesteśmy Ameryką, jesteśmy Kanadą. Opieka zdrowotna ma być dostępna, gdy jej potrzebujemy” – stwierdziła Linda Bestard, która mimo to zapłaciła prywatnie za wymianę biodra w klinice w Quebecu.
W zależności od prowincji, pacjenci czekają znacznie dłużej niż zalecane 26 tygodni, ustalone wspólnie przez ministrów zdrowia już w 2004 r.
Statystyki z 2024 r. pokazują, iż około 39 proc. osób oczekujących na wymianę kolana i 32 proc. pacjentów zapisanych na wymianę biodra nie doczekało operacji w tym terminie.
Lekarze wskazują, iż przyczyną są braki kadrowe, ograniczony czas na salach operacyjnych oraz coraz większa liczba nagłych przypadków.
Dr Bernard Ho, lekarz medycyny ratunkowej i rodzinnej oraz wiceprzewodniczący Canadian Doctors for Medicare, uważa, iż środki powinny trafiać na wzmocnienie systemu publicznego, aby pacjenci nie byli zmuszani do prywatnych wydatków.
– „Nikt nie powinien stawać przed takim wyborem” – podkreśla.
Trudno oszacować, ilu mieszkańców Kanady decyduje się na prywatne zabiegi wymiany stawów, ponieważ nie ma oficjalnych statystyk.
Dr Rick Zarnett, ortopeda i dyrektor medyczny kliniki Surgical Solutions Network przy Dixon Road w Toronto – tej samej, gdzie operowano Slater – mówi, iż w placówce wykonuje się rocznie około 400 takich operacji.
Zarnett, który pracuje również w publicznym Humber River Hospital, przyznaje, iż podobne przypadki zdarzają się regularnie.
– „Pacjenci mają dramatycznie obniżoną jakość życia i są na granicy wytrzymałości. Trzeba im pomóc” – zaznaczył.
Linda Bestard długo wahała się przed opłaceniem zabiegu biodra.
Początkowo ortopeda twierdził, iż nie ma takiej potrzeby. Przez dwa lata przyjmowała więc zastrzyki z kortyzonu, chodziła na rehabilitację i próbowała różnych leków.
W 2023 roku trafiła na listę oczekujących u innego chirurga. W tym czasie, mając 63 lata, poruszała się już o dwóch laskach.
Jak opowiada, popadła w depresję, bo musiała zrezygnować z ulubionych zajęć – pieszych wycieczek i kajakarstwa w Nowej Szkocji.
Namówiona przez sąsiada, który zebrał fundusze na operację barku, jej żona Marla Stiles uruchomiła zbiórkę online.
– „Była przekonana, iż odzyskam normalne życie” – wspomina Bestard.
Około 50 osób – przyjaciół i krewnych – złożyło się na 30 tys. dolarów, które pokryły koszt zabiegu w klinice w Quebecu i wydatki związane z podróżą.
W marcu kobieta wypisała czek dla chirurga na 5700 dolarów, a dodatkowo zapłaciła za RTG, znieczulenie i opłaty kliniczne.
– „Mam zwierzęta, więc jestem przyzwyczajona do płacenia u weterynarza. To jedyne podobne doświadczenie” – stwierdziła.
Według raportu Canadian Medical Association z ubiegłego roku w kraju rośnie liczba prywatnych klinik nastawionych na zysk, które przeprowadzają zabiegi takie jak wymiana stawów.
Derek Bley, dyrektor regionalny sieci Surgical Solutions Network działającej w Ontario, Albercie i Kolumbii Brytyjskiej, mówi, iż popyt na operacje w Toronto utrzymuje się na stabilnym poziomie od czterech lat.
Jak podkreśla, po ocenie stanu zdrowia pacjent może liczyć na zabieg w ciągu dwóch do sześciu tygodni. Klinika zajmuje się tylko przypadkami o niskim ryzyku.
Dodaje, iż większość pacjentów przyjeżdża z prowincji preriowych, a mniejsza część z regionów nadmorskich.
– „Otrzymują najwyższej jakości opiekę i indywidualne podejście” – zapewnia Bley.
Oprócz prywatnych pokoi klinika oferuje dostęp do całodobowej infolinii oraz lekarzy w rodzinnej prowincji pacjenta, jeżeli potrzebna jest dalsza opieka.
Przepisy federalne wymuszają jednak, aby pacjenci jak Slater czy Bestard wyjeżdżali poza swoją prowincję, ponieważ Canada Health Act zakazuje dodatkowych opłat za procedury refundowane przez publiczne ubezpieczenie.
Lekarze nie mogą pobierać wyższych stawek niż te ustalone przez Medicare.
Prywatne kliniki obchodzą ten zakaz, przyjmując pacjentów z innych prowincji.
Ale dla Susan DesRoches prywatna operacja nie wchodzi w grę. Jak mówi 68-letnia wdowa z Wyspy Księcia Edwarda, musiałaby zastawić dom, a nie czuje się na to gotowa.
– „Mam ograniczone dochody i niewielkie oszczędności. Zdecydowanie za mało, by pokryć koszty takiej operacji” – wyznała.
W Albercie rząd próbuje skrócić kolejki, zlecając część zabiegów prywatnym klinikom i pokrywając koszty.
Nie zawsze jednak przynosi to oczekiwane efekty – raport Parkland Institute wykazał, iż kontrakty z prywatnymi ośrodkami w prowincji prowadziły do wzrostu kosztów i wydłużenia oczekiwania.
Ho sugeruje, iż lepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie zatrudnienia i wydłużenie godzin pracy bloków operacyjnych na wieczory i weekendy.
Inni lekarze wskazują, iż pomocna byłaby wspólna, centralna lista pacjentów oczekujących na zabiegi.
Choć lewe kolano Lindy Slater zostało naprawione, teraz problemy sprawia jej prawe. W tym miesiącu ma spotkanie z ortopedą.
Tym razem jednak będzie musiała liczyć wyłącznie na publiczną opiekę.
– „Nie mam już żadnych pieniędzy” – przyznała.