Artystka wielu talentów – wokalistka, autorka piosenek, dziennikarka, saksofonistka, podróżniczka i poetka. Alina Trzeciak kolejny raz gości w Szlagierowej Liście z premierowym utworem.

Tym razem prezentuje nowy teledysk do piosenki „Więcej”. O inspiracjach, pasjach, podróżach i nietypowych prezentach – rozmawiamy z niezwykle wszechstronną artystką.
Wokalistka i autorka piosenek, dziennikarka, saksofonistka, podróżniczka, poetka – starałem się to wymienić jednym tchem, i nie było łatwo. Generalnie bardzo aktywna kobieta. Alina Trzeciak kolejny raz w Szlagierowej Liście z premierowym teledyskiem i piosenką pod tytułem „Więcej”.
Alina Trzeciak:
Dzień dobry
Dzień dobry, miło Cię widzieć po raz kolejny w naszym studio z kolejną piosenką, zanim zobaczymy ją w Szalgierowej Liście możesz nam o niej teraz opowiedzieć.
Alina Trzeciak:
„Więcej” – to tak naprawdę utwór, który pojawił się na mojej nowej pierwszej płycie, choć w zupełnie innym wydaniu. Pierwotnie nosił tytuł „Chce Cię mieć”. Pomyślałam sobie, iż chciałbym ten refren zmienić, bo ja tę piosenkę napisałam kiedyś dla mojego męża. Kiedy byliśmy na etapie wzajemnego poznawania. Stwierdziłam, iż chce tę piosenkę troszeczkę zmienić. I powstał właśnie zupełnie inny referen, aczkolwiek zwrotki są takie same, trochę jest też inne brzmienie. Myślę, iż ma ona nowy format, a jednak jest to już bardzo stara piosenka.
Mówisz trochę inne brzmienie – ale moim zdaniem zrobiło się dzięki temyu bardziej POP’owo melodyjne.
Alina Trzeciak:
Bo mi zależało, żeby właśnie on był taki skoczny, też taki, który można będzie właśnie zaprezentować na koncertach. Refren jest bardzo prosty i łatwy do powtórzenia, więc każdy gdzieś tam sobie będzie mógł go nucić.
Jak rok temu byłaś w Szlagierowej Liście, to wtedy ,jak pamiętam była mowa nie tylko o Twoich muzycznych fascynacjach, pojawił się temat startu rakiety i obserwacji astronomicznych. Czy rakieta już wystartowała?
Alina Trzeciak:
Mój mąż z moimi dziećmi skonstruowali taką mini rakietę. Można kupić takie różne modele, trzeba tylko odpowiednio ją zmontować i odpalić. To była dla nas taka interesująca przygoda, bo mój mąż i moja starsza córka, bardzo interesują się kosmosem. Ja też gdzieś tam w tym uczestniczę. Kupiliśmy teleskop, oglądamy gwiazdy.
Z jednej strony jest zainteresowanie astronomią, kosmosem, obserwowanie gwiazd, które jest ciekawą pasją, ale z drugiej strony przygotowanie rakiety z założeniem, iż poleci ona gdzieś właśnie w tamtą stronę, to już wychodzi poza zwykłą fascynacje. Dotykamy już zagadnień nauki?

Alina Trzeciak:
Można tak powiedzieć, aczkolwiek każdy może sobie kupić taki model w Internecie, zamówić no i po prostu odpalić, żeby ona poleciała. Ona rzeczywiście może polecieć bardzo wysoko. Ma oczywiście spadochron i może wrócić nienaruszona na ziemię, ale my jak ją wystrzeliliśmy, to ona jakoś rozpłynęła się w przestrzeni. Strat był na terenie parku, w taki miejscu by było to bezpieczne. Jak już spadała musiała trafić w takie miejsce, w którym jej już nie odnaleźliśmy. Mamy tylko nagrany filmik ze startu, ale tu musze jeszcze jedną taką rzecz opowiedzieć, mamy też działkę na Księżycu. Internet daje możliwość kupienia sobie działki na Marsie albo na Księżycu. Można dostać taki certyfikat potwierdzający, iż ma się działkę, jest też mapa, widać na tej mapie, właśnie w którym jest miejscu.
Rozumiem, iż to jest jakieś zdjęcie księżyca?
Alina Trzeciak:
Tak. Jest też bardzo wiele, choćby powszechnie znanych osób, które mają działki na księżycu. Sprzedają je Amerykanie, jako kraj, który rości sobie prawa do księżyca. I tu kolejna interesująca historia. Był też człowiek, u którego właśnie na jego działce pojawiła się sonda kosmiczna. Wytoczył proces i dostał zadośćuczynienie, za to iż na jego działce ta sonda wylądowała. To podobno fakt. My też zrobiliśmy sobie taki prezent. To nieduży wydatek, działka kosztowała około 80 dolarów. Myślę, iż to w ogóle fajny pomysł na prezent dla kogoś, kto interesuje się astronomią.
Zwłaszcza, iż teraz będzie to popularny temat, bo szykuje nam się kolejna polska podróż w przestrzeń kosmiczną. Sławosz Uznański-Wiśniewski poleci na międzynarodową stacje kosmiczną.
Alina Trzeciak:
Ilon Musk stał się też taki, powiedzmy na topie i dużo ludzi zaczęło się ze względu na jego dokonania interesować kosmosem.
Wróćmy teraz na ziemię i porozmawiajmy o Twoich pasjach. Rok temu mówiłaś o książce podręczniku do gry na Ukulele.
Alina Trzeciak:
Tak się akurat składa, iż ja prowadzę w Bemowskim Centrum Kultury zajęcia, nauki gry na ukulele dla dzieci w przedziale pomiędzy czwartym a jedenastym rokiem życia. Teraz, na początku czerwca będzie koncert i dzieci będą grały na ukulele piosenki Disney’a. To jest taki mój projekt, bo stworzyłam podręcznik do nauki gry i jest to dla mnie taka odskocznia, taka frajda. o ile mówimy o pasjach, to łącze muzykę z instrumentami i też z podróżami. Jak przygotowujemy teledyski, to też staramy się gdzieś tam wykorzystać, to co w podróży udało się nagrać.
Czy w tym ostatnim teledysku troche przemycone zostały kadry z waszych podróży?
Alina Trzeciak:
Tak, jest trochę ujęć z naszych różnych podróży, bo jest Teneryfa tam i chyba Kuba i Sycylia.
Ja sobie odnotowałem w ubiegłym roku, to było już w sumie piec kontynentów i 54 kraje?
Alina Trzeciak:
Piec kontynentów ale teraz już 70 krajów. Mam takie postanowienie, iż do 50. roku życia odwiedzę sto państw na świecie. Tak, iż brakuje mi jeszcze trzydzieści. ( śmiech)
Najbardziej egzotyczna podróż to….
Alina Trzeciak:
Oj, wiele było egzotycznych. W tamtym roku byliśmy w Kazachstanie i Azerbejdżanie. Kazachstan jest nieodkryty przez turystów kraj. Tam jest taki park narodowy, on wygląda trochę jak tak wielki kanion, ale nie do końca. To jest takie miejsce, iż na przestrzeni setek hektarów byliśmy praktycznie tam sami. Tam nie ma turystów, to jest takie nieodkryte nowe miejsce, tak iż polecam.
Kazachstan. Z jednej strony tak jak mówisz jest może niepopularną destynacją turystyczną, ale z drugiej strony zauważam, iż coraz więcej ludzi – co widac w mediach społecznościowych odkrywa ten kraj.

Alina Trzeciak:
Właśnie lecą najczęściej do Astany, gdzie jest jedno z dwóch lotnisk. Wiele osób w tam tych okolicach zwiedza Kazachstan. My polecieliśmy na to drugie lotnisko. Sami sobie organizując podróż. Przepis na taką podróż jest prosty, szukamy tanich biletów lotniczych i miejsc, gdzie możemy się zatrzymać. Gdzie można wynajmować, pokój, hotel, hostel, czy cokolwiek innego, co jest możliwe. Do tej podroży bardzo przygotował się mój mąż, on się choćby specjalnie uczył języka rosyjskiego. Gdyby nie on, to mielibyśmy trudności z porozumiewaniem się. Zwłaszcza w takich typowych miejscach, gdzie tam nie ma turystów, praktycznie w ogóle. Pomogło to też przy corganizacji wyjazdu do tego parku narodowego. To było tak, iż musieliśmy znaleźć taką instytucję coś w rodzaju naszego nadleśnictwa, która wydaje pozwolenie na to, żeby w ogóle do tego parku wjechać. Na podstawie tego pozwolenia mogliśmy wjechać tam samochodem i dostaliśmy też przewodnika. Myślę, iż gdyby nie ten przewodnik, byłoby tam trudności z proszeniem, bo nie ma tam czegoś takiego jak GPS, nie ma w ogóle zasięgu. Po prostu wyjeżdżasz w narodowy parek krajobrazowy i jest koniec cywilizacji. Jak wiesz gdzie wyjechać to super, nie ma tam żadnego domu, na przestrzeni 60 czy 100 kilometrów jest jeden rolnik, który hoduje wielbłądy.
Ciężko się podróżuje w takich krajach. My jesteśmy przyzwyczajeni do technologii, to co nas otacza jest powszechnie dostępne, a tu nagle trzeba praktycznie cofnąć się w podrózy w czasie.
Alina Trzeciak:
To jest często wyzwanie, dlatego jest to takie fajne, iż trzeba sobie samemu zorganizować, iż są takie sytuacje, czy momenty, iż myślisz sobie, jak w ogóle wyjedziemy. Na przykład tam w Kazachstanie zablokowaliśmy się z tym przewodnikiem. Było tam coś w rodzaju takiego budynku, powiedzmy bungalow, w którym turyści śpią. To nie jakiś tam hotel, ale budynek, w którym nie ma nic poza jakąś poduszką i kołdrą. W nocy zaczął padać potwornie deszcz. I my mieliśmy samochód z napędem na 4 koła, ale stwierdziliśmy, iż musimy natychmiast jechać z powrotem, bo o ile nie przestanie padać, to my się w tym błocie, glinie zakopiemy i stamtąd nie wrócimy, albo utkniemy choćby na tydzień. Myślę, iż to są właśnie takie wyzwania, przygody, które pamięta się na całe życie.
Rozumiem, iż na bieżąco tworzysz relacje ze swoich wypraw, które można znaleźć w internecie?
Alina Trzeciak:
Zamieszczam relacje na Instagramie
W takim razie polecamy śledzenie Twojego profilu na Instagramie.

Alina Trzeciak:
Tak, o ile ktoś właśnie interesuje się podróżami to polecam. Na Kubę mieliśmy taki jeden lot, gdzie było wszystko zorganizowane, był hotel. Po trzech dniach stwierdziliśmy, iż my nie damy rady (śmiech). Nie damy rady tam siedzieć, bo nie należymy do grupy osób, którym wystarcza leżenie na plaży, opalanie się. Żebyśmy się dobrze zrozumieli, czasami się przydają takie momenty, takie wyjazdy, żeby po prostu sobie odpocząć i o niczym nie myśleć, ale jakoś zawsze mi szkoda. Żeby jeszcze zobaczyć coś więcej. My wtedy (na Kubie) po prostu stwierdziliśmy – dobra, a w takim razie idziemy autostopem. Pojedziemy do Hawany. Pojechaliśmy tam, zwiedzaliśmy, ale także nocowaliśmy. Żyliśmy tym tętniącym miastem, nie na zasadzie, iż ktoś idzie i oprowadza, pokazuje, tylko sami chcieliśmy doświadczyć tej Hawany. Taką jaką ona jest, bez internetu, bo internet jest tylko w konkretnych parkach takich, do których się wchodzi. Trzeba wtedy w sklepie kupić kod do internetu i dopiero wtedy można korzystać. Na Kubie są dwa rodzaje walut, jedna oficjalna, druga nieoficjalna. Tą oficjalną praktycznie nic nie można kupić. Tak samo byliśmy w Chile, gdzie jest podobna sytuacja.
Te podróże są dla Ciebie, później jakąś inspiracją?
Alina Trzeciak:
Tak, oczywiście, choćby częścią moich teledysków, gdzie zobaczyć mo zna fragmenty nagrywane w różnych miejscach. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe. Gdzieś w piosenkach przemycam też swoją pasję. Oczywiście nie dosłownie, bo wiem, ze każdy ma inne oczekiwania w stosunku do podróży. Gram na różnych instrumentach, piszę, komponuję…
Właśnie o to pisanie chciałbym zapytać, bo napisanie dobrego tekstu, który będzie stanowił całość z muzyką to naprawdę sztuka. Nie jest to coś co można zrobić w kilka minut czy godzin.
Alina Trzeciak:
Chociaż zdarzają się takie momenty, iż gdzieś tam jest taki przebłysk. Na początku siadam do kartki, mam jakąś myśl, to się gdzieś kotłuje i później przelewam na papier. Jak mam już jakiś tekst, to sobie zawsze wezmę gitarę, jakoś podegram, pomyślę jaka melodia będzie pasowała. Później zastanawiam się jakie instrumenty. Mam też zaprzyjaźnionych dwóch kompozytorów, którzy mi pomagają stworzyć podkład muzyczny, dobrać instrumenty. Zawsze mam jakąś podpowiedź z ich strony i wtedy to wszystko zabieram do studia nagraniowego.
Czy muzycznie coś Cię mocniej inspiruje w tworzeniu swojego repertuaru?
Alina Trzeciak:
Ja się wychowałam na utworach lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych. Anna Jantar, Irena Santor, to są piosenki które od dziecka mi towarzyszą. Kocham to, kocham Irenę Jarocką, Alicję Majewską, to jest coś, co mi najbardziej brzmi w sercu. Myślę, iż w tych moich utworach też jest taki klimat.
To będzie można w najbliższym czasie, bo już w niedzielę 25 maja sprawdzić w Tychach, tam wielki finał Seniorady z Telewizją TVS, a wieczorem pojawisz się w Szlagierowej Liście.
Alina Trzeciak:
Na koncert w Tycach przygotowałam taki miedley coverowy i medley moich piosenek. Będą więc piosenki Anny Jantar, Ryszarda Rynkowskiego, Krzysztofa Krawczyka. Będzie też mój utwór, czyli piosenka „Więcej”, która pojawi się też w szlagierowej liście.
Zatem do zobaczenia w Tychach, dziękuję za rozmowę i życze powodzenia sukcesu na Szlagierowej Liście.
Alina Trzeciak:
Dziękuję bardzo.